*Rose's Pov*
-Justin?-Tak księżniczko?-spojrzał na mnie po czym zmarszczył brwi kiedy odsunęłam się od niego.
-Czy kiedykolwiek mnie okłamałeś?-spytałam i spojrzałam mu w oczy.
-Rose..
-Po prostu mi odpowiedz.-przerwałam mu. Chciałam wiedzieć.
-Czasami lepiej było kłamać.-mruknął cicho i chciał złapać mnie za rękę, ale zabrałam ją.
-Czy ty...zabiłeś swoją rodzinę?-spytałam, a moje oczy się zaszkliły. Teraz się bałam. Naprawdę się bałam. Nie chciałam być blisko osoby, która nie oszczędziła nawet swojej rodziny.
-Słucham?-z trudem wydusił z siebie to słowo. Wiedziałam, że zaschło mu w gardle.
-Powiedz mi prawdę..-szepnęłam patrząc na swoje palce.
-Nie.-odpowiedział stanowczo.-Skąd to pytanie? Mówiłem ci przecież...-jego głos się zmienił, był normalny i pewny siebie. Powoli spojrzałam na niego, a w jego oczach zobaczyłam szczerość. Poczułam ogromną ulgę, ale dlaczego Luke powiedział, że Justin to zrobił? Może to tylko plotki, które krążyły po mieście? Nie czekając dłużej przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk.
-Przepraszam, że spytałam.-szepnęłam, a on złapał mnie mocniej i popchnął mnie na łóżko przez co leżałam pod nim. Uśmiechnęłam się co on od razu odwzajemnił. Delikatnie musnął moje usta po czym umieścił swoją głowę na mojej szyli. Zaczął przygryzać i ssać moją skórę w jednym miejscu na co jęknęłam i złapałam za końcówki jego włosów.
-Justin.-jęknęłam ciągnąc go za włosy. Kiedy skończył podniósł się i spojrzał dumnie na to miejsce. Dotknęłam tego miejsca, które zabolało, wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Na mojej szyi znajdowała się malinka. Nagle poczułam jak Justin obejmuje mnie w talii i przytula do siebie. Spojrzał na mnie w lustro i pocałował w policzek.
-Jesteś idealna.-powiedział na co się odwróciła do niego przodem.
-Nikt nie jest idealny.-odpowiedziałam.
-Ale ty dla mnie jesteś.-szepnął po czym złączył nasze usta. Justin zjechał swoimi rękami na moje pośladki po czym je ścisnął na co jęknęłam mu w usta dając mu dostęp. Po chwili nasze języki zaczęły toczyć walkę. Justin jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie tak, że teraz nawet kartka papieru nie zmieściłaby się pomiędzy nami. Podniósł mnie, a ja oplotłam swoje nogi w okół jego bioder. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczęło brakować nam powietrza. Swoimi palcami delikatnie przejechałam po policzku Justina, który cały czas patrzył mi w oczy.
-Kocham cię.-powiedział to. Powiedział to czego najbardziej obawiałam się od niego usłyszeć. Nadal nie byłam pewna co do niego czuję. Nie wiem czy mogłam szczerze powiedzieć, że go kocham, jednak wiedziałam, że coś do niego czuję, tylko co?
-Rose...-szepnął nie spuszczając wzroku.-Czy ty mnie kochasz?-spytał nie przerywając kontaktu wzrokowego. Nie odpowiadałam. Nie wiedziałam co.
-Rose..proszę..-odezwał się błagalnie, mocniej mnie łapiąc.
-Ja..nie wiem.-powiedziałam wyrywając się mu i uciekając z pokoju. Niby co miałam mu powiedzieć? "Nie, nie kocham cię, ale chyba się w tobie zakochuje?" To by było bez sensu. Jestem żałosna. Co on teraz może o mnie myśleć? Wyznał mi, że mnie kocha, a ja jak idiotka uciekłam.
Rose do cholery co ty wyprawiasz? Natychmiast wróć do niego!-odezwała się moja podświadomość.
Nie mogę przecież!
Jasne, że możesz tylko się boisz.
Tak boję się i nie mam zamiaru ciebie słuchać.
Raczej siebie.
Ahh..nie wrócę do niego. Zatrzymałam się kiedy natrafiłam na ścianę. Nie widziałam co teraz zrobić. Po chwili usłyszałam kroki. Kurwa. Zaczęłam się rozglądać gdzie mogę się schować kiedy zobaczyłam uchylone okno. Postanowiłam przez nie wyjść. Kiedy udało mi się przez nie wyjść to był cud, bo przecież wszędzie stali ochroniarze, były kamery i alarmy. Wylądowałam oczywiście na koszu na śmieci. Ohyda.. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam wspinać się po ogrodzeniu, które dosłownie zaczęło piszczeć. Cholera. Alarm. Błyskawicznie z niego zeskoczyłam i zaczęłam biec. Nie wiedziałam dokąd po prostu biegłam. Kurwa nagrabiłam sobie...
Kiedy złapała mnie kolka oparłam się o drzewo i zsunęłam się po nim. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam przed siebie. Przede mną znajdowała się droga. Westchnęłam patrząc na siebie. Nadal byłam w piżamie. Po prostu świetnie. Wstałam z miejsca i zaczęłam iść drogą, jednak po chwili skręciłam w las, ponieważ jeśli będą mnie szukali to na drodze znajdą mnie szybciej... Szłam już tak przez 20 minut kiedy nie doszłam do jakiegoś ogrodzenia. Brawo droga bez wyjścia. Chciałam zawrócić, ale usłyszałam głos..Devon. Tak to była na pewno ona. Rozmawiała z kimś przez chwilę. Postanowiłam zaryzykować i krzyknąć do niej.
-Devon!
-Kto tu jest?-spytała zaskoczona.
-To ja Rose.-odpowiedziałam.
-Rose?!-krzyknęłam z radością.-Gdzie jesteś?
-Za tym białym ogrodzeniem.
-Co? Dlaczego?
-Uciekłam...-urwałam.
-Spróbuj wspiąć się po drzewie i przejść do mnie. Podstawię drabinę!-krzyknęła, a po 10 minutach i kilku próbach przejścia znajdowałam się u niej w pokoju. Wytłumaczyłam jej, że nikt nie może mnie zobaczyć dlatego zaprowadziła mnie tu. Jej pokój wydawał się być znajomy.
-A więc...czemu uciekłaś?-spytała zaciekawiona, a jednocześnie podniecona. Zarumieniłam się, ale jej chyba mogę zaufać. Prawda?
-Tylko nikomu nie mów..ok?
-Jasne, że nie powiem.-uśmiechnęła się zachęcająco.
-Wiec...Justin powiedział, że mnie kocha, dlatego spanikowałam i mu uciekłam.-powiedziałam szybko na jednym wdechu, a oczy Devon gwałtownie się rozszerzyły.
-Co on powiedział?!-krzyknęła dlatego szybko zakryłam jej usta, aby nikt nie usłyszał.
-Devon..proszę cię..nikomu nie mów, że tu jestem.-szepnęłam.-Nie chciałam was w to mieszać.-westchnęłam.
-Spokojnie. Nigdy nie wygadałam twoich sekretów.-uśmiechnęła się co odwzajemniłam.
-Hymm..pożyczyć ci jakieś ciuchy?-spytała patrząc na mnie.
-Jeśli możesz.-zachichotałam. Devon odwróciła się i podeszła do szafy, a po chwili rzuciła mi ubrania.
-To są twoje rzeczy, które u mnie zostawiłaś.-uśmiechnęła się blado. Podziękowałam i poszłam do łazienki się wykąpać i ubrać, kiedy z niej wyszłam poczułam zapach tostów.
-Pewnie nie zdążyłaś zjeść śniadania co?-uśmiechnęła się.
-O wszystkim pomyślałaś.-zaśmiałam się i złapała za tosta, ponieważ byłam strasznie głodna.
-Czy on cię tam głodzi?-spytała z troską.
-Wręcz przeciwnie.-zachichotałam i złapałam za drugiego.-Po prostu nie jadłam śniadania i biegłam, wiesz mam prawo być głodna.-uśmiechnęłam się, a ona zachichotałam po czym zadała kolejne pytanie.
-Jak cię traktuje?
-Jest naprawdę miły i przyjazny.-westchnęłam.-Powinnam chyba wrócić.-wyszeptałam bojąc się o to co może mi zrobić. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na swoje palce.
-Rose..wszystko w porządku?-zapytała zmartwiona, a po moim policzku spłynęło kilka łez.
-Boję się Devon.-szepnęłam, a ona mnie przytuliła.
-Jeśli chcesz możesz tu zostać.
-On i tak mnie znajdzie.-wiedziałam, że Devon chciała coś jeszcze powiedzieć, ale drzwi od jej pokoju zostały wyważone. Bałam się spojrzeć. Wtuliłam się w Devon bardziej, a moje ciało zaczęło się trząść ze strachu. Nie mogłam tego zatrzymać. Bardzo się bała. Bałam się, że teraz mnie pobije, lub po prostu zabije. Po chwili poczułam jak ktoś delikatnie głaszczę mnie po głowie.
-Nie bój się Rose..nie skrzywdzę cię.-szepnął kojącym głosem. To był oczywiście Justin. Powoli podniosłam swoją głowę i zobaczyła Justina patrzącego na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami.
-Przepraszam.-szepnęłam cicho, a on wyrwał mnie z uścisku Devon i wziął mnie na ręce chcąc mnie przytulić.
-Spokojnie.-szepnął uspokajającym głosem.-Wracamy do domu.-dodał i wyniósł mnie z jej domu nie dając mi szansy się pożegnać z Devon, jednak przed wyjściem z jej pokoju uśmiechnęłam się do niej lekko co odwzajemniła jednak wiedziałam, że jej oczy nadal były zmartwione...
Po kilku minutach znajdowaliśmy się w domu Justin'a. Przez całą drogę nie odzywałam się i byłam cicho bojąc się nawet oddychać. Kiedy weszliśmy do jego pokoju, zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie.
-Skarbie..nie uciekaj więcej..bo następnym razem już nie będę wyrozumiały.-warknął na co się wzdrygnęłam. Justin złapał mnie w talii i mocno przyciągnął do siebie tak, że teraz siedziałam na jego kolanach. Jak mówiłam bałam się oddychać, dlatego wstrzymywała oddech na co Justin zachichotał.
-Kochanie możesz oddychać.-wypuściłam powietrze. Kiedy Justin podniósł rękę do góry ja momentalnie zamknęłam oczy, a moje tęczówki się zaszkliły. Po chwili jednak zamiast mocnego uderzenia poczułam jego opuszki palców jeżdżące po moim policzku. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego smutny wzrok.
-Boisz się mnie?-spytał nagle. Nie odpowiedziałam mu.
-Zapytałem o coś.-warknął, a ja się wzdrygnęłam. Doskonale wiedziałam, że jego cierpliwość się kończy, jednak wolałam żeby mnie pobił niż przyznać się mu. Kiedy nadal mu nie odpowiadałam on zacisnął swoje palce na mojej talii sprawiając mi ból jednak próbowałam go wytrzymać i nie pokazywać tego. Po chwili nie wytrzymałam i dotknęłam jego rąk.
-Proszę puść mnie. To boli.-szepnęłam, a on momentalnie mnie puścił, a po chwili podwinął moją bluzkę. Spojrzałam na moje boki. Miałam odciśnięte jego palce. Ahh będzie ślad. Poczułam jak swoją dłonią delikatnie zaczyna masować te miejsca.
-Wybacz.-szepnął przysuwając mnie bliżej.-Rose..po prostu mi odpowiedz..Czy się mnie boisz?
____________________________________________________
Hej i jak? Co myślicie :) Zastanawiam się nad zmianą głównej bohaterki, żeby zamiast Lily grała ją Ariana Grande. Jak myślicie? Zmienić ją na Ari? Główna bohaterka jest bardzo delikatna i wrażliwa. Wydaję mi się, że ona bardziej by pasowała. A może Lily ma zostać? :D Czekam na wasze zdanie :) Pewnie też zauważyliście, że szablon jest inny xD niestety wstawiając zdjęcie, które jest teraz w zakładce informowanych chciałam je trochę przesunąć i wszystko na sb weszło ;/ nie miałam kopii tamtego szablonu i musiałam wstawić nowy żeby wszystko naprawić ;p jeśli zmienię bohaterkę oczywiście wstawię inny, a jeśli Lily zostanie poszukam jakiegoś innego:)