środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 22 Hells demons

*Justin's Pov*
Nagle mój telefon zawibrował, a ja wyciągnąłem go z kieszeni i odblokowałem. Po chwili jednak odpuściłem go i byłem pewien, że szybka się stłukła. Zacząłem cofać się do tyłu, aż nienatknąłem na ścianę. Zjechałem po niej i skuliłem się w kącie. W głowie przewijały mi się tylko dwa słowa.
Żegnaj Justin..
Zacząłem gorączkowo szarpać za włosy i krzyczeć. Cały obraz miałem rozmazany. Nie mogła odejść. Nie pozwoliłem jej. Przecież było nam dobrze..to jej pieprzeni "przyjaciele" ją do tego namówili. Wkurzony wstałem i wybiegłem z biura. Wparowałem do dużego pomieszczenia, gdzie pracowali moi ludzie. Od razu zapanowała cisza. Byłem pewnien, że moje oczy były w cholernym czarnym kolorze. Ludzie natychmiast spojrzeli na mnie.
-Ty.-warknąłem na pierwszego gościa za komputerem.-Namierz mi ten numer.-zacisnąłem zęby i podałem mu go po czym stanąłem obok niego, wypalając mu dziurę w głowę. Niech to robi kurwa szybciej.
-Prze-przepraszam, ale..nie-nie ma tego nu-meru.-wyjąkał przestraszony. Pokiwałem głową i zaśmiałem się psychicznie. Moja mała księżniczka nie jest głupia. Bez wachania wyciągnąłem pistolet i władowałem kulkę pomiędzy jego oczy. Wszyscy spojrzeli na mnie przełykając ślinę.
-Kto następny?-spytałem, a oni automatycznie wrócili do roboty. Prychnąłem i kiedy miałem już wyjść przypomniałem sobie o numerze tej dziwki. Jak jej było? Doris? Deli? Devon? Kurwa nieważne. Podszedłem do następnego mężczyzny i wskazałem na jej numer. Kiedy na mapie pojawiła się przemieszczająca czerwona kropka, mimowolnie uśmiechnąłem się. Wyjąłem telefon i przesłałem sobie mapę przez co szybciej ich wytropie. Wyszedłem z "domu" i jak najszybciej wsiadłem do samochodu. Przed odjazdem wszedłem w kontakty i napisałem do najbardziej zaufanych mi osób.
Do: Hells demons*
Let's play a game.*
Wysłałem wiadomość i ruszyłem, wyjeżdżając z posiadłości. Na moich ustach pojawił się uśmiech kiedy Michael , zaczął po chwili jechać za mną. Calum i Ashton, zaraz dołączyli.
Roselinde Jane Collins jadę po ciebie.
*Rose's Pov*
Od pewnej chwili dziewczyny szeptały między sobą, a my z Luke'iem kompletnie nie wiedzieliśmy o co chodzi.
-Rose?-momentalnie odwróciłam głowę.-No wiesz, bo my chciałyśmy ci zadać kilka pytań.-powiedziała Maya bawiąc się palcami.
-Dobra...mam się bać?-uśmiechnęłam się na co pokiwała przecząco głową.
-Okey to ja pierwsza.-mruknęła Devon.-Rose, robiłaś to z nim?-moje oczy się powiększyły, po czym niezręcznie spojrzałam w dół.-Cholera...zrobiliście to!-pisnęła na co się zarumieniłam. Spojrzałam na Luke'a. Jego knykcie zrobiły się białe przez zaciśnięta dłonie na kierownicy. Westchnęłam, po czym przeniosłam swój wzrok na Devon i niezręcznie pokiwałam głową.
-Boże kiedy i gdzie?-spytała Emily na co moje policzki stały się czerowne.
-Na plaży.-zaczęłam nerwowo bawić się palcami.
-Chciałaś tego?-wtrącił się Luke.
-Tak.-Boże miałam ochotę zapaść się pod ziemie. Co to za pytania?-Ale nie chce do niego wracać.-powiedziałam szybko. Poczułam jak Luke kładzie swoją dłoń na moim kolanie.
-Nie wrócisz..nie ma szans, że nas znajdzie.-uśmiechnął się co odwzajemniłam.
-Luke..jedziemy już 12 godzin..zróbmy postój.-mruknęła Emily wskazując na pole namiotowe. Miała racje było po 22, a Luke jest już napewno zmęczony.
-Chciałem jeszcze dzisiaj wyjechać za granice.-skrzywił się.
-Daj spokój Luke..prześpimy się i rano ruszymy dalej.-powiedział Maya na co zrezygnowany skręcił, a po chwili zatrzymał się. Wysiedliśmy z samochodu i z dziewczynami zaczęłyśmy szukać miejsca na nasz namiot, a w tym czasie Luke poszedł po niego. Wybrałyśmy miejsce obok stromej górki. Po 30 minutach rozbiliśmy namiot i zrobiliśmy ognisko. Siedziałam wtulona w Luke'a, bo po prostu było mi zimno, a on był ciepły. Zrobiliśmy sobie pianki, uwielbiałam je.
-Rose chodziłaś do szkoły?-spytała nagle Devon.
-Uczyli mnie w domu.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Evil siedział 3 lata w więzieniu..co robiłaś przez ten czas?
-Okropnie się nudziłam..miałam jedną przyjaciółkę Alice..-nagle mnie olśniło. Co się z nią stało?
-Coś nie tak?
-Dawno jej nie widziałam..nie mam pojęcia co się z nią dzieje.-powiedziałam zamyślona.
-Myślisz, że mógł jej coś zrobić?-spytał Luke.
-Mam nadzieje, że nie.-szepnęłam, a on musnął moje czoło swoimi ustami.
-Awwh.-zagruchały dziewczyny na co się zarumieniłam.
-Chodźmy spać. Przed nami nadal długa droga.-pokiwałam głową. Zgasiliśmy ognisko i weszliśmy do namiotu.
-Dobranoc.-mrugnęliśmy w tym samym czasie. Spaliśmy w ubraniach, bo noc nie należała do najcieplejszych...
25 lipca 2014 rok
Obudził mnie krzyk. Momentalnie się podniosłam. Zaczęłam budzić przyjaciół.
-Co jest?-mruknęła zaspana Emily.
-Usłyszałam krzyk.-szepnęłam, a po chwili znowu było go słychać. Gwałtownie wstali, a ja niepewnie rozsunęłam zamek od namiotu, przez co wdarł się do niego dym. Zakaszlałam.
-Co się dzieje?-spytałam zaniepokojona. Luke wyszedł pierwszy, a ja za nim. Co tam zobaczyliśmy przewyższyło nasze wszystkie wyobrażenia. Połowa pola namiotowego była podpalona. Cholera przecież w środku byli ludzie.
-Rose.-szepnął Luke wskazując na 4 chłopaków w czarnych ubraniach i kominiarkach, będących coraz bliżej nas.
-Biegiem!-krzyknął do nas Luke, ale nie na tyle głośno, aby tamci usłyszeli. Zaczęliśmy uciekać, ale kiedy dotarliśmy do samochodu był spalony.
-Cholera co teraz?-spytała spanikowana Maya. Po chwili usłyszeliśmy kroki, szybko schowaliśmy się w krzaki.
-Kurwa gdzie ona jest?-znalałam ten głos, ale to nie możliwe..jak on mnie znalazł? Do oczu napłynęły mi łzy. To przeze mnie ci ludzie zginęli.
-Spokojnie Evil, nie mogli uciec daleko. Spaliliśmy wszystkie samochody.-odezwał się drugi głos. Całkowicie go nie znałam.
-Co pokazuje mapa?-spytał inny.
-Że są obok nas, ale kurwa tu nic nie ma oprócz tych..-doskonale wiedziałam, że spojrzał na krzaki. Usłyszałam jego śmiech. Przełknęłam ślinę. W jednej chwili Luke mocno mnie przytulił.
-Oczywiście.-mruknął, a po chwili zaczął się zbliżać.-Oh Rosie, Rosie, Rosie..ile razy mam ci jeszcze udowodnić, że..ode mnie nigdy nie uciekniesz?-Uslyszlam jego szyderczy głos. Zaczęłam moczyć łzami koszulę Luke'a.
-Wiemy, że tam jesteście więc wyjdzie stąd.-powiedział znudzonym tonem. Zaczęłam się podnosić, a Luke ze mną. Widziałam uśmiech Justin'a na twarzy, który szybko znikł jak tylko zobaczył mnie i Luke'a.
-Podejdź do mnie.-powiedział ostro na co powoli to zrobiłam nie zważając na protesty przyjaciół. Po chwili poczułam piekący ból na policzku. Uderzył mnie.
-A teraz przeproś.-obiął mnie w tali i przyciągnął jak najbliżej siebie. Było mi niedobrze. Nie chciałam żeby mnie dotykał. Po chwili znowu poczułam jak mnie uderza, tym razem mocniej, przez co spóściłam głowę, a po moim policzku spłynęła łza.
-Powiedziałem coś.-wsyczał mi do ucha.
-Przepraszam.-wyszeptałam przestraszona.
-Grzeczna dziewczynka.-uśmiechnął się, a po chwili przyłożył mi coś do nosa i ust. W tle usłyszałam krzyki moich przyjaciół. Nie mogłam nic zrobić, byłam taka senna...
*nazwa gangu Evil'a
*Zagrajmy w grę.
_______________________

Jednak nie kończę tego ff xD kto się cieszy? Wracam do was po bardzo długiej przewie x
Gdybyście mogli każdy, kto przeczyta ten rozdział niech zostawi komoentarz:)
#TeamJosie czy #TeamLusie?

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 21 Żegnaj Justin

*Rose's Pov*

Justin nadal patrzył na mnie z niedowierzaniem, że mogłam coś takiego powiedzieć. Wstałam z łóżka i zaczęłam ściągać z siebie sukienkę, a po chwili zostałam w samej bieliźnie. Podeszłam do Justin'a i oplotłam swoje ręce wokół jego szyi, a usta umieściłam na jego szyi.
-Cholera Rose.-zaczął jęczeć, a po chwili podniósł mnie i położył na łóżku, a sam się ode mnie oddalił. Skrzywiłam się.
-Skrzywdzę cię Rose.-powiedział stojąc już w drzwiach.-A ja tego nie chce.-wyszedł zostawiając mnie samą. Westchnęłam i zamknęłam oczy po czym zasnęłam.

***

23 lipca 2014 rok

Otworzyłam swoje zaspane oczy, a po chwili poczułam silny ból głowy. Jęknęlam i powoli się podniosłam. Zaczęłam przypominać sobie co stało się wczoraj. W duchu przeklnęłam się, co Justin może teraz o mnie myśleć? Nagle otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam rozglądać się dookoła przypominając sobie gdzie jestem. Na stoliku były tabletki na ból głowy i woda. Wzięłam je po czym szybko wstałam z łóżka. Na krześle leżały ubrania przygotowane dla mnie. Założyłam je i wyszłam z pokoju doskonale pamiętając gdzie znajdował się salon. Wchodząc tam usłyszałam jak Justin gra na pianinie. Schowałem się za ścianą i zaczęłam się wsłuchiwać. Grał cudownie. Po chwili wyszłam z zaściany, a on przestał grać i na mnie spojrzał.
-Nie boli cię głowa?-zakpił, a jego wyraz twarzy był surowy.
-Przepraszam? A ty kim jesteś żeby urządzać mi awantury o picie? Bo to nie jest dozwolone, a seks to już co innego?-spytałam zła, a wtedy on znalazł się w ułamku sekundy obok i przytrzasnął mnie do ściany.
-Jesteś kurwa moja i nie chcę żebyś piła to gówno!-warknął.
-Nie jestem twoja!-krzyknęłam, a on się zaśmiał.
-Zapomniałaś już o mojej umówię z twoim ojcem?-zadrwił.
-Dałeś mi odejść.
-Nie dałem.
-Dałeś!-krzyknęłam ze łzami w oczach.-Znowu będziesz mnie tu więził?! To kiedy sprawiasz mi ból daje ci przyjemność?!-krzyknęłam, a po chwili poczułam jak uderza mnie w policzek przez co upadłam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Rose ja..przepraszam..nie chciałem tego zrobić..-mówił przestraszony.
-Ale zrobiłeś..znowu.-wyszeptałam.
-Rose..
-Nie. Możesz mnie tu trzymać, ale i tak nigdy nie sprawisz, że znowu cię pokocham. Masz racje Justin należę do ciebie..ale nie mam obowiązku cokolwiek do ciebie czuć.
-Rose..nie mów tak..powiedz, że mnie kochasz.-szepnął.-Powiedz, że mnie kochasz!-krzyknął gwałtownie mnie podnosząc z podłogi.-Rose..-przytulił mnie mocno, ale ja miałam już dosyć..znowu to zrobił..kiedy było już dobrze. Moi przyjaciele mieli racje..dlaczego jestem taka głupia? Mogłam żyć normalnie, ale znowu jestem tu. Poczułam jak składa pocałunki na całej mojej twarzy.
-Kocham cię. Kocham cię kurwa..powiedz coś.-błagał.
-Nie mogę kochać kogoś kto chce mojego bólu.-szepnęłam.
-Nie mów tak!-wrzasnął ujmując moją twarz w ręce.-Jesteś dla mnie wszystkim!-krzyknął patrząc mi w oczy.
-Dlaczego kłamiesz?-szepnęłam ze łzami w oczach.
-Nie kłamie kurwa!-wrzasnął podnosząc mnie.-Zrobię wszystko..tylko nie nienawidź mnie.
-Nie mogę cię nienawidź.-szepnęłam.-Ale nie mogę też kochać.
-Rose...proszę daj mi szansę. Pozwolę ci wrócić tylko..daj mi szansę.
-Żebyś znowu to zrobił.-prychnęłam.
-Kochanie. Ostani raz.-pocałował mnie w kąciki ust.
-Nie dam się traktować jak niewolnicę Justin. Już się ciebie nie boję.-powiedziałam mu patrząc prostu w jego oczy.
-Bałaś się mnie?-spytał zaskoczony.
-Przez jakiś czas.-odpowiedziałam, a on mnie przytulił.
-Nie skrzywdzę cię. Obiecuje.
-Dobrze. Daje ci ostatnią szansę. Nie zmarnuj jej powiedziałam patrząc w jego czekoladowe oczy.
-Nie zmarnuję.-przybliżył się do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach przez co się uśmiechnęłam, a po chwili odsunął się ode mnie.
-Chyba już nigdy nie dotknę alkoholu.-zachichotałam przez co uśmiechnął się.
-Kocham cię Rose.-szepnął do mojego ucha.
-Ja ciebie też Justin. Byłam zła nie kontrolowałam tego co mówię. Chodźbym nie wiem jak sie starała przestać i tak cię kocham.-odszepnęłam.
-Chcę żebyś czuła się przy mnie bezpiecznie i swobodnie.-mruknął delikatnie muskając mój nos.
-Nie musisz chcieć, bo tak jest.-on mocno mnie przytulił i zaczął smyrać swoim nosem po mojej szyi w momencie kiedy oboje wróciliśmy do sypialni i położyliśmy sie na łóżku.
-Bałem się, że to co powiedziałaś jest prawdą..-szepnął.-..że już nigdy byś nie pokochała potwora jakim jestem..-przerwałam mu.
-Nie jesteś potworem Justin.-spojrzałam mu w oczy.-Nie wybrałeś sobie takiego życia.
-Ty też nie. Zniszczyłem ci je.-szepnął jeszcze ciszej.
-Nie mów tak. Jesteś najlepszym co mnie spotkało i nie mam zamiaru od ciebie odejść.-powiedziałam przez co w jego oczach pojawiły sie iskierki szczęścia.
-Kocham cię tak cholernie bardzo. 
-Ja ciebie też.-odszepnęłam, a on zamknął mnie w szczelnym uścisku.

***

-Co chcesz kochanie?-spytał Justin kiedy weszliśmy do McDonald's.
-Umm..sałatkę i wodę.-odpowiedziałam na co Justin zmarszczył brwi po czym prychnął.
-Iść do McDonald's i zamówić sałatkę to tak jak zapłacić dziwce i się z nią przytulać.-powiedział na co moje oczy sie powiększyły.-Rose jesteś taka chuda..nie potrzebujesz jeść tej sałaty.-poprawił się i widać był zakłopotany, a ja zachichotałam.-Wybiorę ci coś, a ty masz wszystko zjeść.-powiedział z całkowitą powagą przez co westchnęłam i pokiwałam głową. Już chciałam iść szukać wolnego miejsca, kiedy Justin nie przyciągnął mnie do siebie. Zmarszczyłam brwi.
-Nie chce żeby stuacja z naszego ostatniego przyjścia tu sie powtórzyła.-wytłumaczył.
-Ohh.-tylko to mogłam z siebie wydusić. Kiedy była nasza kolej Justin zaczął składać zamówienie, a tego było naprawdę dużo. Wziął numerek po czym poszliśmy szukać wolnego miejsca. Postanowiliśmy usiąść w miejscu gdzie było tylko jedno miejsce a dookoła było zabudowane. Czekając na zamówienie uważnie przyglądałam się Justin'owi.
-Zrób zdjęcie. Zostanie na dłużej.-uśmiechnął się przez co ja speszona spuściłam głowę.
-Rose..uprawialiśmy razem seks na prawdę się mnie wstydzisz?-spytał, a moje policzki stały się maksymalnie czerwone. Pokręcił głową i zbliżył się do mnie po czym posadził mnie na swoich kolanach i musnął w czerwony policzek.
-Awwwh, moja słodka Rose.-zaczął musskać moją szyję, a ja nie opierałam się, bo wiedziałam że nikt nie widzi, ale po chwili przerwał nam głos mówiący nasz numerek.
-Dokończymy to potem.-szepnął, a jego oddech nie był równy. Przygryzłam wargę, a on wstał i poszedł po zamowienie. Chwilę pózniej wrócił i postawił przedemną tackę z zamówieniem.
-Ty chyba sobie żartujesz.-spojrzałam na niego, a on się zaśmiał odpakowując Wrap'a...
Po skończonym posiłku Justin niechętnie odwiózł mnie do domu mojej przyjaciółki.
-Dlaczego nie możesz mieszkać u nas?-spytał, a ja westchnęłam.
-Po pierwsze to twój dom, a po drugie jeszcze nie chce z tobą mieszkać.-spuściłam głowę. Usłyszałam odgłos irytacji od chłopaka.
-Mogę sprzedać dom i kupić inny w którym będziesz czuła sie dobrze, mógłbym..-uciszyłam go całując w usta po czym odsunęłam się.
-Do zobaczenia Justin.-wyszłam z samochodu i mu pomachałam, co odwzajemnił. Ruszyłam w kierunku drzwi, a on nie odjechał dopóki nie weszłam do środka.
-Rose!-usłyszałam szczęśliwy krzyk Luke'a.-Gdzie byłaś?! Martwiliśmy się!-krzyknął, a z salonu wyszła reszta przyjaciół.
-Przepraszam, wczoraj trochę przesadziłam z alkoholem i Justin zawiózł mnie do siebie.-cicho odpowiedziałam patrząc w podłogę.
-Co on ma czego ja nie mam?-usłyszałam cichy głos Luke'a kiedy znów wracał do salonu, chyba myślał że nie słyszałam.
-Co jest z twoim policzkiem?-spytała zaskoczona Maya przez co Luke się cofnął. Podeszłam do lustra znajdującego się przy wejściu. Nadal miałam czerwony ślad od uderzenia, który zaczął zamieniać się w siniaka.
-To nic.-szepnęłam cicho.
-Nic?-zakpił Luke.-Czyli On może cię tak bezkarnie bić?-powiedział zły.
-Nie zrobił tego specjalnie!-próbowałam bronić Justin'a. Nie chciał tego. Pokręcił głową.
-Jak możesz mu ufać po wszystkim co ci zrobił?! Nie widzisz tego?! To ja powinienem być z tobą! To ja chce cie chronić! Kiedy ty to w końcu zobaczysz?!-wykrzyczał, a ja zamarłam.-Kocham cię Rose.-szepnął po czym wyminął mnie i trzasnął drzwiami. Byłam w szoku.
-Luke ma racje.-powiedziała tak samo zaskoczona Devon.-Przemyśl kto jest twoim przyjacielem.-szepnęła i wyszła, a za nią Maya i Emily. Spuściłam głowę. Co ja mam teraz zrobić? Z Justin'em czuje się szczęśliwa. Ale czy jestem pewna tego, że mogę mu zaufać? Dopiero się pogodziliśmy. Dlaczego to musi być takie trudne? Oni dali mi do zrozumienia, że mam wybrać. Oni, albo on. Westchnęłam zirytowana po czym po moim ciele przeszedł dreszcz kiedy dotknęłam policzka. Bolał. Czy on naprawdę nie chce mnie skrzywdzić? Pokręciłam głową i poszłam na górę. Wzięłam laptopa Devon i wpisałam w wyszukiwarkę "Justin Bieber aka Evil". To co ujrzałam sprawiło, że wypuściłam z dłoni telefon, który jeszcze sekundę temu trzymałam. Swoją dłoń przyłożyłam do ust. Były zdjęcia zmasakrowanych ofiar. Przeglądając zdjęcia leciały mi łzy. Postanowiłam wejść w informacje:

2 lipca 2012 rok.
Dziś przywódca najniebezpieczniejszej mafii na świecie, znany jako Evil siedzi w więzieniu. W końcu złapali go na gorącym uczynku kiedy zabił jednego z chłopaków ulicznego gangu. Mieszkańcy New York'u mogą w końcu czuć się bezpieczni...

To był dzień po moim wypadku. Zjechałam niżej.

2 lipca 2014 rok

Justin Bieber został wypuszczony z więzienia przez brak wystarczającej liczby dowodów.

Ostatnia Aktualizacja 21 lipca 2014

Justin Drew Bieber aka Evil:
Wiek:22
Liczba zabitych:36
Zabitych może być więcej.

Zasztywniałam i przełknęłam ślinę. Zjechałam na sam dół.

Mieszkańcy New York'u strzeszcie się. 
Evil wrócił.

Niekontrolowanie zaczęłam płakać. Dotykał mnie morderca 36 osób...jak nie więcej. W tej chwili stanęła przed oczami scena, kiedy robiłam To pierwszy raz z nim. Wzdrygnęłam się. Chciałam zapomnieć o jego dotyku o wszystkim co mnie z nim łączy, ale nie mogłam.
Zakochałam się w mordercy.

Położyłam się na łóżku i płakałam. Do pokoju weszła zmartwiona Devon, podeszła do mnie i przytuliła.
-Przepraszam Rose. Nie płacz. Nie musisz wybierać, skoro tak bardzo go kochasz..-na jej słowa jeszcze bardziej zaczęłam płakać.-Rose..co się dzieje?-spytała, a ja wskazałam ręką na laptopa. Z jej ust wyleciało tylko "o mój boże" patrząc na masakryczne zdjęcia.
-Devon..chce przestać o nim myśleć. Chce zapomnieć.-szepnęłam nadal płacząc.
-Shh..-pogłaskała mnie po głowie.-Zadzwonię do reszty. Wyjedziemy na wakacje.-złapałam ją za rękę.
-Co jeśli mnie znajdzie?-szepnęłam, a Devon wzięła mój telefon.
-Będziemy musieli się go pozbyć.-powiedziała patrząc w moje oczy cały czas zmartwiona. Pokiwałam głową, a ona wyszła z pokoju.

***

Mieliśmy plan wyjechać dziś w nocy i tak zrobiliśmy. Siedzielismy już spakowani w samochodzie.
-Co potem?-spytałam.
-Na razie nie myśl o tym.-powiedział Luke, a ja pokiwałam głową. Kiedy mieliśmy ruszyć ja szybko zatrzymałam ich i wysiadłem z samochodu wyciągając iPhone, którego dostałam od szatyna.

Do:Justin💖

Żegnaj Justin...

Kliknęłam "wyślij" po czym żucilam iPhone'm w najbliższa ścianę co spowodowało, że telefon rozpadł się na kawałki. Ostatni raz spojrzałam na dom i wsiadłam do samochodu po czym odjechaliśmy. 

Coś mi mówiło, że to jeszcze nie koniec.

__________________________________________________________

I jak?:) chyba nie spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Wiem dawno nie dodawałam dlatego starałam napisać się coś dłuższego i oto jest:) napiszcie co sądzicie. Myślicie, że to już koniec?








piątek, 20 marca 2015

#Trailer 2

Na początku bardzo chciałam przeprosić, że nic nie dodawałam, ale w moim życiu naprawdę dużo się działo. Straciłam też chcęć pisania przez jakże przemiłe pytania na ask'u :)) Czujecie ten sarkazm?
Postanowiłam się wziąć w garść i na początku zrobiłam nowy zwiastun:) A teraz lecę pisać rozdział, a wy oceńcie co o nim sądzicie (wiem idealny nie jest, ale się starałam)

https://www.youtube.com/watch?v=f-rOW0lON7w&list=UUU9z5FD_Sm-CUTCOvEQ-1bA

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 20 Mam na ciebie ochotę.


*Rose's Pov*


-Cholera dlaczego cały czas do niego wracasz?!-krzyknęła Devon na co się wzdrygnęłam.
-Rose..my chcemy abyś..zerwała z nim kontakt. Tak będzie dla ciebie lepiej.-powiedziała surowym głosem na co moje oczy się rozszerzyły.
-Nie możecie mi tego zabronić! 
-Tak? To dlaczego od niego odeszłaś?! Pamiętasz jeszcze co ci zrobił?! Wróć do niego! Nikt cię tu nie trzyma.-spuściłam głowę. Zaczęłam się trząść. Bałam się tam wrócić.
-Kochanie..przepraszam.-szepnęła łagodnie i mnie przytuliła.-Kochamy cię. Cholernie dobrze cię mieć znowu.-uśmiechnęła się, a ja się w nią wtuliłam.
-Wiem, że się boisz. Nie chcesz tam wracać..ale nie rozumiem tego dlaczego się z nim nadal spotykasz..-i w tym momencie zadzwonił dzwonek.-Poczekaj chwile.-powiedziała i wyszła z salonu maszerując do drzwi. Chwilę później usłyszałam przekleństwa z ust Devon dlatego szybko tam poszłam. W drzwiach stał Justin.
-Co tu robisz?-spytałam, a on na mnie spojrzał. Widzieliśmy się dosłownie godzinę temu.
-Rose..wróć do mnie.-powiedział z łatwością odpychając Devon i podchodząc do mnie.-Do naszego domu.-drgnęłam.
-Nie.-szepnęłam i pokiwałam przecząco głową.
-Proszę..jest tam tak pusto bez ciebie.-przytulił mnie, a ja odepchnęłam go.
-Nie słyszałeś?! Ona nie wróci.-warknęła Devon na co oczy Justina pociemniały, a ja żeby nie zrobił jej krzywdy złapałam go za rękę.
-Nie teraz..musisz..dać mi czas.-szepnęłam nie patrząc na niego przez co podniósł moją głowę, zmuszając tym abym na niego spojrzała. Pokiwał niezadowolony głową. Przysunął swoją głowę do mojego ucha.
-Chce mieć cię blisko siebie. Kocham cię.-nie wytrzymałam i mocno się w niego wtuliłam.
-Ja ciebie też kocham Justin.-szepnęłam w jego tors.
-Rose..-odezwała się Devon.-Zaraz przyjdą nasi znajomi.
Justin spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, że zabije każdego kto mnie dotknie.
-Czy Justin może zostać?-spytałam proszącym głosem Devon. Popatrzyła na niego z pogardą i pokiwała niezadowolona głową. Uśmiechnęłam się i skoczyłam na Devon po czym pocałowałam ją w policzek. 
-Yhym..-odchrząknął Justin i przyciągnął mnie do siebie, po czym wpił się w moje usta. Devon przewróciła oczami.
-Rose przygotuj się zaraz zaczynamy imprezę.-uśmiechnęła się do mnie.
-Jaką imprezę?-zmarszczyłam brwi.
-Niespodzianka.-powiedziała i odeszła.
-Rose..-odezwał się Justin.-Nie.
-Słucham?
-Nie zgadzam się na tą cholerną imprezę..co jeśli coś ci się stanie?-moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Przecież będziesz ze mną..proszę.-zrobiłam smutne oczy i wtuliłam się w Justina..
-Dobrze, ale nie oddalaj się ode mnie.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek po czym pociągnęłam na górę...
Zaczęłam grzebać w szafie, a po chwili poczułam jak ręce Justina oplatają mnie. 
-Nie wiem co mam ubrać.-jęknęłam, a Justin po chwili wybrał dla mnie koronkowe stringi i stanik do kompletu. Oblizał usta, a ja się zarumieniłam.
-Załóż to i tą sukienkę.-wskazał na małą czarną z wycięciem na plecach i z cienkimi ramiączkami. Pokiwałam głową i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ogarnęłam włosy, pomalowałam się i założyłam to co wybrał. Kiedy wyszłam z łazienki jego oczy zabłysły.
-I jak?-spytałam lekko się uśmiechając.
-Wyglądasz idealnie.-mruknął mi do ucha i pocałował w usta.
-Rose!-krzyknęła z dołu Devon, a Justin łapiąc moją rękę zaczął ciągnąć mnie na dół. Kiedy przyjaciele nas zobaczyli, posłali mi mordercze spojrzenie. Westchnęłam. 
-Za jakieś 15 minut ludzie zaczną się schodzić, chodźcie pomożecie mi.-powiedziała Devon, a ja poszłam za nią ciągnąc Justin'a za rękę. 
-To jak ci pomóc?-spytała Maya, a Devon wskazała na dużą ilość paczek z chipsami.
-Nawet nie macie alkoholu.-skomentował Justin na co Devon otworzyła szafkę w której znajdowało się naprawdę dużo różnego rodzaju alkoholu.
-Coś mówiłeś?-uśmiechnęła się do niego niemiło, a Justin ścisnął moją rękę przez co spojrzałam na niego.
-Spokojnie kochanie.-szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek przez co rozluźnił się i uśmiechnął. Puściłam jego rękę i podeszłam do alkoholu, który zaczęłam przenosić na stół... Po 10 minutach zaczęli schodzić się ludzie, a po 30 minutach dom był przepełniony i grała głośna muzyka. Justin nie spuszczał mnie z oczu i trzymał blisko siebie.
-Zatańczymy?-szepnął mi do ucha na co się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Złapał mnie w talii i przysunął blisko siebie. Po chwili odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam ocierać się o jego krocza, przez co usłyszałam jego jęk.
-Kurwa.-usłyszałam jak jęczy z przyjemności, z powrotem odwróciłam się do niego przodem i wpiłam w jego usta.
-Mam na ciebie ochotę.-wyjęczał mi do ucha, po czym poniósł tak, że oplotłam swoje nogi dookoła jego bioder. Po chwili poczułam jak dotykam plecami ścianę, a Justin zaczął na mnie napierać i patrzeć w oczy. Wpił mi się w usta i namiętnie całował. Oderwałam się od niego i odepchnęłam go po czym uśmiechnęłam się i zgubiłam w tłumie, zostawiając go zaskoczonego. Podeszłam do stolika i wzięłam puszkę piwa, po czym wypiłam całą zawartość i chwyciłam za drugie. Musiałam go zgubić, bo chciałam się napić, a znając Justina nie pozwoliłby mi na to. Po chwili skończyłam pić 3 piwo, a przed oczami zaczęło mi się rozmazywać, jednak potrząsnęłam nią i poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu. To był Luke, uśmiechnął się do mnie i zaprosił do tańca, na co od razu się zgodziła. Zaczął lecieć wolny kawałek przez co przytuliliśmy się do siebie. Oplotłam swoje ręce w okół szyi Luke'a, a on złapał mnie w talii. Tańczyliśmy tak przez chwilę, aż nie poczułam jak ktoś odciąga mnie od niego i mocno łapie. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam wkurzonego Justin'a.
-Łapy z daleka od MOJEJ dziewczyny.-warknął i widziałam, że powstrzymywał się od uderzenia go.
-Spokojnie Justin.-powiedziałam seksownym głosem do jego ucha i przejechałam ręką po jego torsie, po czym wpiłam się w jego usta.
-Rose ty piłaś.-powiedział i podniósł mnie po czym zaczął gdzieś nieść. Zaczęłam się śmiać bez powodu i wtuliłam się w Justin'a. Wyniósł mnie z domu i wsadził do swojego samochodu. 
-Gdzie jedziemy?-spytałam zaciekawiona.
-Do domu.-powiedział łapiąc mnie za udo. Zachichotałam i usiadłam na kolanach Justin'a okrakiem. Zaczęłam całować go po szyi.
-Co ty wyprawiasz?-jęknął z przyjemnością.
-Uszczęśliwiam swojego chłopaka.-wymruczałam mu do ucha, po czym swoją rękę położyłam na jego kroczę.
-Jesteś pijana.-wyjęczał i odciągnął mnie od siebie po czym posadził na siedzenie obok.
-I co z tego?-spytałam kiedy ruszył.
-Nie chce żebyś zrobiła coś czego później będziesz żałowała.-powiedział, a ja po prostu zaczęłam się śmiać. Alkohol chyba mi nie służy, ale to były tylko 3 piwa... Kilka minut później podjechaliśmy pod jego dom, a on wyniósł mnie z samochodu i zaniósł do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku, a ja zaczęłam się mu przyglądać jak zdejmuje koszulkę.
-Pieprz mnie.-powiedziałam, a on zakrztusił się własną śliną i na mnie spojrzał.
-Co powiedziałaś?-spytał jakby nie dowierzał.
-Pieprz mnie.-powtórzyłam głośniej i wyraźniej patrząc mu w oczy...

_______________________________________________

Tak wiem dawno nie dodawałam rozdziału, ale mam totalną pustkę i zawsze kiedy zaczynam coś pisać to usuwam to po kilku sekundach, bo myślę, że nie jest dość dobre, Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie, bo ja naprawdę mam teraz brak weny. Siedziałam dzisiaj do 3 rano i próbowałam wymyślić w końcu coś na ten rozdział. Nie wiem czy wam się podoba, ale naprawdę nwm za bardzo co już pisać. Mam nadzieję, że ten brak weny w końcu przejdzie i będę pisała częściej. Bardzo przepraszam ! 

środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 19 (..) tylko powiedz, że wrócisz.


*Rose's Pov*

22 lipca 2014 rok

-Dlaczego się z nim spotkałaś?!-wrzasnął wściekły Luke.
-A dlaczego nie?
-Kurwa Rose..doskonale wiesz, że to nie mogło skończyć się dobrze!-krzyknął. Był wściekły...nie..był wkurwiony.
-Skąd możesz to wiedzieć co?! Nie masz pojęcia o tym kim jest! Wiem co mi zrobił..ale i tak to nic nie zmienia, że go kocham.-szepnęłam spuszczając głowę, a wtedy usłyszałam hałas trzaśnięcia drzwiami. Po chwili usłyszałam mój dzwoniący telefon.
-Halo?-szepnęłam cicho.
-Rose? Czy coś się stało?-spytał z niepokojem. Kurwa. Nie spojrzałam na wyświetlacz.
-Nie wszystko gra.-odpowiedziałam momentalnie zmieniając swój głos.
-Dobrze, ale..jeśli dowiem się, że coś ci grozi...-nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Justin, jest dobrze.-powiedziałam uspokajającym głosem na co westchnął.
-Dlaczego nie możesz być teraz ze mną?-spytał z żalem.
-Proszę..nie zaczynaj.
-Tylko próbowałem.-obronił się.-Co robisz?
-W zasadzie to nic..-położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w sufit. 
-Miałeś zadzwonić wczoraj..
-Wiem.-odezwał się.-Ale byłem zajęty, a kiedy skończyłem była 3 w nocy..nie chciałem cię budzić.
-Co robiłeś?
-Interesy..wyjrzyj przez okno.-szybko zmienił temat, a ja posłusznie podeszłam do okna. Na dole zobaczyłam Justina z telefonem. Uśmiechnęłam się.
-Kocham kiedy się uśmiechasz.-szepnął do telefonu po czym dodał.-Wyjdziesz do mnie?-pokiwałam głową i się rozłączyłam po czym szybko zeszłam na dół. Byłam sama w domu, bo Devon pojechała do rodziny. Jej rodzice byli bogaci dlatego kupili jej ten dom i nie musi pracować. Ma wszystko o co poprosi dlatego nie było problemu żebym z nią zamieszkała..
Kiedy już wyszłam z domu zobaczyłam uśmiechniętego Justina.
-Witaj księżniczko.-przywitał się i przysunął mnie do siebie po czym zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Boże jego miękkie usta. On ewidętnie pieprzył moje usta. Cholera. Podoba mi się to. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzał na mnie.
-Jesteś urocza kiedy się rumienisz.-powiedział, a ja momentalnie zakryłam twarz rękami i teraz byłam pewna, że moja twarz jest jeszcze bardziej czerwona.
-Jedziemy?-spytał, a ja odsunęłam na co westchnął.-Nie martw się..nie prubóję cię porwać.-powiedział i przejechał swoim palcem po moim policzku na co pokiwałam głową.
-Wybacz.-westchnęłam.-Więc..dokąd jedziemy?-spytałam, a on się uśmiechnął i otworzył mi drzwi.
-Zobaczysz.-mrugnął do mnie, a ja wsiadłam do samochodu. Po chwili on siedział za kierownicą. Kiedy Justin ruszył Devon wjechała samochodem na parking, a kiedy mnie zobaczyła otworzyła szeroko oczy. Jak już zniknęliśmy z jej pola widzenia usłyszałam sygnał świadczący o wiadomości. Wyjęłam telefon, a Justin soojrzał na mnie i przymknął oczy.
-To Devon.-powiedziałam i odczytałam wiadomość.
Od :Devon
"Jprdl Rose! Nie robisz tego..wracaj.."
Nic nie odpisałam tylko wsadziłem telefon spowrotem do kieszeni i skoncentrowałam się na drodze. Jechaliśmy przez jakieś 15 minut po czym Justin zatrzymał się przed jakimś domem. 
-Gdzie jesteśmy?-spytałam, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę, bo on był już na zewnątrz i szedł otworzyć mi drzwi. Kiedy je otworzył wysiadłam, a Justin złapał mnie za rękę i pociągnął do domu. 
-Co tu robimy?-nie odpowiedział mi tylko pociągnął na górę do jakiegoś pokoju. Oniemiałam to był pokój, który widziałam kiedy..zemdlałam?
-To jest..mój dom, prawda?-spytałam, a on pokiwał głową i mnie przytulił. Po chwili poczułam jak zaczyna całować moją szyję, a bluzkę podnosi do góry.
-Justin..-jęknęłam z przyjemności. Kiedy miał już ściągnąć bluzkę, odepchnęłam go od siebie, bo usłyszałam przychodzącą wiadomość. 
-Rose...-jęknął niezadowolony, a ja ignorując go wyciągnęłam telefon.
Od :Devon
Gdzie jesteś?! Nic ci nie jest?! Rose odezwij się!
Do :Devon
Wszystko w porządku :)
Poczułam jak Justin opiera swoją brodę o moje ramie. 
-Kto to?-spytał.
-Devon..-od razu zabrał mi telefon i zaczął czytać, a później pisać wiadomość.
-Justin! Co robisz?!-spytałam, a jego telefon zawibrował.
-Wysyłam sobie numer tej dziwki.-warknął na co się wzdrygnęłam. On spojrzał na mnie i przytulił po czym pocałował w policzek.
-Czujesz się przy mnie bezpieczna?-spytał patrząc mi głęboko w oczy.
-Tak.-odpowiedziałam szczerze, a on cmoknął mnie w usta, po czym podniósł i położył na łóżku. Obiął mnie swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w niego.
-Kocham cię.-szepnął mi do ucha przygryzając płatek.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam dotykając torsu Justina. Lekko się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy, a kiedy się zbliżył mój telefon znowu zawibrował. Wściekły zabrał mi telefon i odebrał. Chociaż nie było na głośniku doskonale słyszałam co mówiła Devon.
-Rose kurwa w końcu! Gdzie ty do cholery jesteś?!-usłyszałam ją na co Justin się skrzywił przez to, że krzyczała do słuchawki jak nienormalna.
-Nie dzwoń i nie pisz więcej.-tylko to powiedział swoim oschłym głosem i się rozłączył po czym wyłączył mi telefon.
-Problem z głowy.-uśmiechnął się i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
-Justin. Devon będzie się martwiła-powiedziałam i się skrzywiłam.
-Wiesz, że zawsze możesz zamieszkać ze mną.-uśmiechnął się. To był jego plan. Chciał żebym wróciła.
-Zawieź mnie do domu.-szepnęłam spuszczając głowę, ale zauważyłam, że się uśmiechnął.-Do Devon.-dokończyłam, a jego uśmiech zszedł z twarzy.
-Rose..-jęknął zawiedziony.-Dlaczego nie chcesz wrócić?!-warknął na co się wzdrygnęłam.
-Właśnie dlatego. Jesteś nieobliczalny. Nie chce żebyś znowu zamknął mnie w tym cholernym domu!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Nie zrobie tego.-powiedział delikatnie.
-Jakoś nie chce mi się wierzyć.-uśmiechnęłam się ironicznie.
-Co do jasnej cholery mam zrobić żebyś do mnie wróciła?!-krzyknął.
-Potrzebuje czasu Justin.-spuściłam głowę na co szybko ją podniósł.
-Rose..tylko powiedz, że wrócisz.-szepnął blisko moich ust. Niepewnie pokiwałam głową, a on zmniejszył odległość między nami, wpijając mi się w usta. Podniósł mnie, a ja momentalnie oplotłam swoje nogi dookołajego pasa. 
-Jesteś idealna.-szepnął przygryzając moją wargę na co jęknęłam.
-Kurwa kocham kiedy jęczysz. Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać kiedy będziesz pode mną.-szeptał wodząc swoim nosem po mojej szyi. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie po czym swoją ręką zaczął jeździć po moich plecach.
-Podoba ci się to?-spytał na chwile odrywając się od mojej szyi po czym zaczął składać na niej tysiące pocałunków. Wyszeptałam ciche "tak" i z przyjemności zamknęłam oczy. Po chwili położył nas na łóżku tak, że on był nade mną i nadal całował moją szyję.
-Justin..-szepnęłam, ale mi przerwał.
-Shh..-uciszył mnie po czym przeniósł się na moje usta. Doskonale wiedziałam co chce zrobić, ale ja nie chciałam mu się poddać. Jeszcze nie teraz. Odepchnęłam go zanim zdążył wsunąć swoje ręce w moje spodnie. Spojrzał na mnie pytająco, a ja wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Kiedy schodziłem po schodach poczułam jak mnie podnosi, mocno mnie trzymając.
-Puść mnie!-krzyknęłam przestraszona. Po chwili przyciskał mnie do ściany, trzymając ręce po obu stronach mojej głowy. Zaczęłam uciekać wzrokiem.
-Kurwa Rose spójrz na mnie!-krzyknął przez co spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Nic ci nie zrobię.-szepnął opierając swoje czoło o moje.-Nie skrzywdzę cię..obiecuję.-pogłaskał mój policzek, po czym pocałował mnie w nos.-Jesteś dla mnie cholernie ważna i nic tego nie zmieni.
-Przepraszam Justin..ja po prostu..nie mogę..-po moich policzkach zaczęły spływać łzy, które Justin zaczął wycierać.
-Shh..rozumiem..nie płacz kochanie.-po jego słowach wtuliłam się w niego mocno, nie chciałam żeby mnie puszczał. Chciałam żeby teraz tu był.
-Kocham cię.-szepnął mi do ucha.-Bardzo...
-Ja ciebie też..nie wyobrażam sobie tego co by było gdybym cię nie poznała.-spojrzałam na niego, a on mocno mnie przytulił i pocałował w czoło.

_____________________________________
Przepraszam, że nie dodawałam :/ Dzisiaj wigilia ! :D Kocham święta, a wy? Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest bardzo nudny ;/ napisałam go już dawno, ale jako, że jestem leniwa to go nie dodałam , przepraszam :( Życzę wszystkim wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku ! <3


środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 18 Kocham Cię. ~Justin.

*Rose's Pov*

20 lipca 2014 rok

-Cieszymy się, że w końcu jesteś z nami.-powiedział uśmiechnięty Luke.
-Ja też.-odwzajemniłam uśmiech.  Mieszkam teraz u Devon, nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem. Spotkaliśmy się wszyscy razem na ognisku. Tak bardzo podoba mi się to miejsce. Nagle przypomniało mi się coś o co chciałam spytać już od dawna.
-Czy przed wypadkiem znałam Evil'a?-zapytałam, a wszyscy umilkli. 
-Tak.-odpowiedziała Devon, na co moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Jak to?
-Byliście szczęśliwi razem..-szepnęła nie patrząc na mnie, a mnie zatkało. Evil mówił, że moi rodzice zabraniali nam się spotykać, ale myślałam, że to kłamstwo.
-Twoi rodzice i my chcieliśmy ci uświadomić, że jest niebezpieczny, ale ty i tak nas nie słuchałaś... Pewnego dnia tak po prostu zniknęłaś.-szepnęła z płaczem. Nie mogłam uwierzyć. Może gdybym się z nim nie spotykała to..nadal żyłabym normalnie.
-Rose czy wszystko dobrze?-spytała z troską Maya. Pokiwałam głową i wymusiłem uśmiech. Nie chciałam, aby ten wieczór był smutny.
-No ,więc..co jemy, bo jestem głodna?-zmieniłam temat i sięgnęłam po pianki...

***

21 lipca 2014 rok

W nocy czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Rano kiedy otworzyłam oczy nadal byłam w pokoju Devon. Uśmiechnęłam się...
Wstałam i postanowiłam zrobić dla mnie i Devon śniadanie. Zeszłam na dół i zaczęłam robić nam jajecznice. Nagle poczułam jak wszystko dookoła mnie zaczyna wirować, a ja upadam. 

***


Stałam w jakimś pokoju. Nagle weszła do niego jakaś dziewczyna, a kiedy się odwróciła nie mogłam uwierzyć..to byłam ja. Usłyszałam pukanie do okna, więc się odwróciłam, a dziewczyna podeszła do niego. Otworzyła je, a do pokoju wszedł Evil..Przysunął ją do siebie i pocałował. Delikatnie podniósł i położył na łóżku. Nie opierała się. Evil zaczął całować jej szyję, ale po chwili odepchnęła go od siebie.
-Justin..moi rodzice są na dole.-szepnęła, a ja nie wiedziałam co się dzieje.
-Kocham cię, księżniczko.-powiedział jej na co się uśmiechnęła.
-Ja ciebie, też.-pocałował ją w czoło, po czym zszedł z niej i położył się obok...

***


Poczułam jak ktoś oblewa mnie wodą przez co się obudziłam.
-Boże Rose! Nie strasz mnie tak więcej!-krzyknęła ze łzami Devon.
-Co się stało?-spytałam.
-Usłyszałam jak coś się zbiło, a kiedy zeszłam na dół zobaczyłam jak leżysz na podłodze.
-Zobaczyłam siebie i Evil'a..kiedy byliśmy młodsi...-szepnęłam, a Devon była wyraźnie zaciekawiona, więc kontynuowałam.
-Przyszedł do mnie. Wyglądaliśmy na szczęśliwych.-powiedziałam i podniosłam się z podłogi.-Czy to możliwe, że to stało się na prawdę?-zapytałam.
-Może twoja pamięć wraca..-szepnęła Devon.
-Opowiadałaś mi, że Justin wkradał się do ciebie przez okno...-dodała.
-Devon..dzisiaj w nocy czułam..że ktoś mnie obserwuje.-jej oczy się rozszerzyły.
-Co..?-spytała zaskoczona. -Dzisiaj zadzwonimy po chłopców..musimy to sprawdzić.-powiedziała po czym zadzwoniła do nich. Poszłam do pokoju, a kiedy do niego weszłam oniemiałam. Stał tam on. Chciałam zacząć krzyczeć, ale zatkał mi usta.
-Shh..spokojnie.-powiedział kojącym głosem.
-Chciałem tylko dać ci to..-szepnął smutnym głosem i podał mi kartę kredytową z pinem i nowy telefon.-Nie chcę żebyś musiała pracować..-dodał.
-Nie chcę tego!-krzyknęłam kiedy udało mi się uwolnić.-Chcę tylko żebyś mnie zostawił.-zaczęłam płakać. Kiedy mnie dotknął poczułam miłe uczucie..przerażało mnie to..
-Dobrze..ale chce tylko jedno..-spojrzałam na niego pytająco.-Daj mi się pocałować ostatni raz.-błagał.
-Wtedy obiecasz, że zostawisz mnie w spokoju?-spytałam, a on pokiwał głową. Powoli przysunęłam się do niego i go pocałowałam. To było coś innego niż wcześniej. W moim brzuchu poczułam stado motyli. Ręce Justin'a powędrowały pod moją bluzkę na brzuch. Nie sprzeciwiałam się, ale wiedziałam, że muszę to skończyć. Chciałam się odsunąć, ale on mi nie pozwolił i zaczął błagać o więcej. Nie mogłam. Odepchnęłam go od siebie i odsunęłam się.
-Pamiętaj, że zawszę będę cię kochał.-powiedział i wyszedł przez okno.
Wiesz, że źle robisz..zakochałaś się w nim!
Nie!-zaczęłam kłócić się z moją podświadomością.
Oczywiście, że tak..i dobre wiesz, że mam rację.
W końcu będę mogła żyć normalnie..
Czy ty na prawdę tego chcesz?-moje myśli przerwała Devon, która weszła do pokoju,
-Rose jesteś gotowa?
-Na co?-zapytałam zaskoczona.
-Na zakupy.-uśmiechnęła się.
-Nie mam pieniędzy.
-Ja ci kupię.
-Nie. Znajdę sobie jakąś pracę.
-Nie ma mowy i nic nie mów! Czekamy na dole!-krzyknęła kiedy była już na schodach, a ja westchnęłam i otworzyłam kartkę od Justina.

*** 


Kochana Rose.
Droga Rose.

 Chciałbym powiedzieć. Proszę zaakceptuj te proste słowa TE 2 SŁOWA NA 9 LITER "Kocham Cię". 
 Myślę, że nie mógł bym w tej sytuacji powiedzieć Ci nic lepszego...Pojawiłaś się znikąd tak po prostu,tak jak moje uczucie do ciebie. 
 Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem,że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię,to Ciebie kocham. 
Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana. Gdy widzę Cię i rozmawiamy jestem szczęśliwy że Cię poznałem,i wszystkie problemy przestają istnieć,  gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz,ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara? 
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie,rozumiem że te słowa Kocham cię  nic dla ciebie nie znaczą i nie znaczyły wypowiadane przeze mnie. 
Gdy pomyślę o Tobie,o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech,a w sercu wielka radość. 
 Kiedy uświadomiłem sobie, że się w Tobie zakochałem byłem wtedy jeszcze głupi,że nie potrafiłem ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,  ale czułem wtedy to samo,co dzisiaj i zawsze już będę to czuł. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochał jeszcze mocniej.  
Rose jesteś szczęściem,którego się nigdy nie spodziewałem i że mogłem trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
A w tym liście starałem się napisać co czuje. I mam nadzieje że mi się to udało. 
Jeżeli jednak los zechciał inaczej.Pamiętaj że zawsze zostaniesz w moim  Sercu. Będę cię wspominał przez lata czasem ze smutkiem i żalem a czasem z uśmiechem na twarzy, bo będzie mnie cieszyć  to, że dane mi było mi poznać i ujrzeć taki skarb coś pięknego i niepowtarzalnego.
A największym dowodem na to,że wszystko co napisałem to prawda.
   Kocham Cię. ~Justin.  

***

 

 Czytając ten list zaczęłam płakać jak głupia. To było takie piękne. Nie miałam słów by wyrazić to co teraz czuję. Wzięłam telefon, który dostałam i zaczęłam przeszukiwać kontakty. Wiedziałam, że zapisze w nim swój numer. Niepewnie nacisnęłam na niego, a po chwili usłyszałam jego głos.  
-Halo? 
-Justin?-szepnęłam.
-Rose?!-spytał z entuzjazmem, a jednocześnie zaskoczony.
-Ja ciebie też kocham.-szepnęłam, a kilka łez spłynęło po policzku.
-Księżniczko..-wiedziałam, że nic innego nie mógł z siebie wydusić.-Spotkamy się dzisiaj?-spytał z nadzieją.
-Dobrze, ale wieczorem.
-Będę na ciebie czekał nad morzem o 18...-powiedział, a ja się rozłączyłam, kiedy usłyszałam jak Luke wchodzi do pokoju.
-Z kim rozmawiałaś?-spytał podejrzliwie.
-Ktoś pomylił numery.-odparłam szybko.
-A skąd masz telefon?  
-Dostałam od..wiesz..-odpowiedziałam na co pokiwał głową.
-Idziemy?
-Tak.

***

 

-To jak widzimy się o 18?-spytali po czym spojrzeli na mnie.
-Umm..zostanę w domu..spotkajcie się dzisiaj beze mnie, dobrze?-spytałam słodko się uśmiechając.-Jestem zmęczona.-udałam ziewnięcie.
-Dobrze.-powiedział Luke i dał mi buziaka w policzek na pożegnanie, a wszyscy dookoła zagruchali na co się zarumieniłam.
-Do zobaczenia!-krzyknęli, a ja z Devon weszłyśmy do domu.
-Rose..zastanawia mnie jedno..skąd miałaś pieniądze na zakupy?  
-Justin mi dał kartę..powiedział, że nie chce żebym musiała pracować.-ona przytaknęła po czym mnie przytuliła.
-Tak bardzo się cieszę, że znowu jesteś z nami, a nie u tego psychola.-szepnęła mi do ucha, a ja się sztucznie uśmiechnęłam..Justin nie był psycholem..prawda?
-Wychodzę o 17:30 mam nadzieję, że sobie poradzisz.-uśmiechnęła się, a ja przytaknęłam.   
-Emm..Devon?
-Tak?  
-Jak dojść nad morze?-spytałam.
-A co?-zapytała przymykając oczy.
-Tak się pytam.-uśmiechnęłam się, co odwzajemniła. Kiedy już mi wytłumaczyła patrzyła na mnie niepewnym wzrokiem.
-Nie zrób niczego głupiego..-powiedziała z troską w głosie.
-Spokojnie..-uśmiechnęłam się do niej pocieszająco..

***

 

 Kiedy wyszła kilka minut po niej zrobiłam to samo. Chciałam się z nim spotkać, chociaż wiedziałam, że robię źle i jest to cholernie głupie z mojej strony, bo przecież niedawno dopiero udało mi się od niego uciec..Kiedy tylko zobaczyłam go na brzegu morza moje serce stanęło. Miał na sobie garnitur i trzymał czerwoną różę. Jego włosy były ułożone w lekkim nie ładzie, ale seksownie. Przygryzłam wargę. Ja na sobie miałam nowo kupioną czerwoną sukienkę bez ramiączek i ledwo zasłaniającą mi pupę, ale dziewczyny uznały, że wyglądam w niej seksownie dlatego muszę ją mieć. Powoli i nie pewnie podeszłam do niego, a kiedy się odwrócił i zobaczył mnie jego oczy zabłysły, momentalnie przysunął mnie jednym ruchem do siebie, po czym szepnął mi do ucha.
-Wyglądasz kurewsko seksownie.-jęknął, a ja się zarumieniłam.
-To dla ciebie.-powiedział cały czas na mnie patrząc i podał mi różę. 
-Dziękuję, że chciałaś się ze mną spotkać.
-Justin..ten list był piękny.-powiedziałam.-Dzięki niemu zrozumiałam, że cię kocham.-jego oczy były niesamowicie szczęśliwe.
-Ja ciebie też kocham.-szepnął, a ja nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam, po czym go pocałowałam.
-Ktoś tu jest niecierpliwy.-zachichotał.
-Jeśli chcesz mogę sobie iść.-powiedziałam i już miałam odejść kiedy złapał mnie w talii.
-Nie. Zostań.-zaczął wodzić swoim nosem po mojej szyi na co się rozpłynęłam...
-Wiedzą, że tu jesteś?-spytał, nagle kiedy siedzieliśmy już na pisaku.
-Nie.
-To dobrze.-odpowiedział i zaczął bawić się moimi palcami. Siedziałam tak w niego wtulona do póki nie usłyszałam jak ktoś mnie woła. Momentalnie się odwróciłam, a za sobą zobaczyłam Luka i dziewczyny. Przełknęłam głośno ślinę, a oczy Justin'a zrobiły się czarne. Ścisnęłam go za rękę, aby pokazać mu, że jestem z nim. 
-Rose co ty do cholery tu z nim robisz?!-krzyknął oszołomiony Luke. Wstałam, a Justin za mną. Nadal trzymaliśmy się za ręce.
-Wiesz dobrze co ci zrobił, a i tak tu przyszłaś.-spuściłam głowę. Maya miała racje, ale..
-Ja go kocham.-szepnęłam, a Luke zacisnął swoje pięści i był gotowy rzucić się na Justina. On tylko spojrzał się na niego kpiąco i przytulił mnie do siebie.
-Rose..wracamy do domu.-kiedy Justin to powiedział moje oczy się rozszerzyły.
-Co..?-wydusiłam z siebie, kiedy ciągnął mnie za rękę.-Ja nigdzie nie wracam.-szepnęłam, na co stanął i odwrócił się do mnie. 
-Jak to nie?-zmarszczył brwi, a ja wyrwałam rękę z jego uścisku i podeszłam do przyjaciół.
-Chcę zostać tu..z moimi przyjaciółmi.-wiedziałam doskonale, że pięść Justina się zacisnęła.   
-Będziesz mogła ich widywać kiedy zechcesz, a teraz wracamy.-podniósł lekko głos.
-Oboje wiemy, że to kłamstwo.-szepnęłam nie patrząc na niego.
-Widzisz..nie możesz jej do niczego zmusić..-warknął Luke i złapał mnie za ramię, na co Justin był gotowy go zabić.
-Zobaczymy się innym razem.-szepnęłam do niego, bojąc się jak zareaguje. On pokiwał głową, a kiedy chcieliśmy już odejść on odezwał się.
-Hej nawet się ze mną nie pożegnasz?-spytał podnosząc jedną brew, na co odwróciłam się i chciałam do niego podejść, ale Luke mi nie pozwolił.
-Luke daj spokój.-przewróciłam oczami i podeszłam do Justin'a. 
-Zadzwonię kiedy będę w domu, księżniczko.-szepnął tak, abym tylko ja usłyszała i pocałował mnie w policzek.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-odpowiedziałam i odeszłam od niego..to wszystko co się działo było zdecydowanie dziwne. Miałam mieszane uczucia co do Justin'a.

______________________________________________________
Napisałam nowy rozdział..szczerze mówiąc to go zwaliłam, bo akcja toczy się za szybko :/ już w sobotę Mikołajki 😻 ja już dostałam swój prezent xd 
Jak myślicie czy Justin i Rose będą mogli  w końcu być szczęśliwi razem? :)

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 17 W końcu jestem wolna...






*Rose's Pov*


Nie mogłam już zasnąć. Cały czas myślałam tylko o tym co chciał zrobić Evil. Bałam się go nazywać po imieniu. Nagle poczułam jak jego ręka zaczyna jeździć mi po brzuchu. 
-Moja słodka Rose.-szepnął, a ja udawałam, że śpię. Położył rękę na moim policzku i zaczął go masować.
-Nigdy nie pozwolę żeby jakiś inny mężczyzna cię dotykał. Nawet na chwilę.-to co mówił przyprawiało mnie o gęsią skórkę.
-Nie daruje osobom, które się do ciebie zbliżą..obiecuje ci, że zrobie wszystko, żebyś była szczęśliwa..-dodał i położył mnie na swoją klatkę. Wtuliłam się w niego przez to, że był ciepły i było mi wygodnie.
-Moja piękna Rose.-szepnął całując mnie. To było dla mnie obrzydliwe. Nie mogłam znieść tego kiedy mnie całował, albo dotykał. Czemu nie uciekłam mu kiedy Luke mi o nim mówił? Czemu jestem taka głupia?
Kiedy usłyszałam ciche chrapanie podniosłam sie powoli z łóżka po czyn wyszłam na balkon. Zaczęłam wpatrywać sie w księżyc. Poczułam podmuch chłodnego wiatru na co od razu sie uśmiechnęłam.
-Rose przeziębisz sie.-powiedział z troską, przytulając mnie od tyłu.
-Nie możesz spać?-pokiwałam przecząco głową i ją spuściłam. Było mi niedobrze. Nie z powodu tego, że się czymś zatrułam lecz dlatego, że on był blisko. Chciałabym uciec. Poczuć się wolna. Po chwili odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za mój podbródek po czym podniósł moją głowę.
-Czy coś się stało kochanie?-spytał całując mnie w czoło i przesuwając do siebie. 
Nie kurwa, oprócz tego, że cię nienawidzę to nie...-krzyczała moja podświadomość jednak ja tylko się lekko uśmiechnęłam i potrząsnęłam głową.
-Dlaczego nic nie mówisz?-warknął na co podskoczyłam.
-Jestem po prostu zmęczona.-odpowiedziałam cicho. 
-Jeśli by tak było to byś ode mnie nie odchodziła i nadal spała.-powiedział ostro.
-Kurwa Rose po prostu powiedz mi o co ci chodzi?!-powiedział głośniej. 
Co mam ci kurwa powiedzieć?! Zabiłbyś mnie na miejscu. Obiecałam ci, że będę twoja...ale nie chce.-moja podświadomość nie dawała mi spokoju. Tak bardzo chciałam żeby przestał naciskać.
-Nic się nie dzieję.-powiedziałam spokojnym głosem i złapałam go za rękę.
-Wróćmy już do łóżka.-szepnęłam i pociągnęłam go za sobą. Położyliśmy się na łożku, a Evil zaczął całować moją szyje łaskocząc ją przez to zaczęłam się śmieć.
-Evil!-on momentalnie przestał mnie całować. I spojrzał na mnie, a ja momentalnie porzałowałam, że nie ugryzłam się w język. Po chwili poczułam uderzenie w policzek przez które spadłam z łóżka, a kilka łez zaczęło spływać mi po czerwonym policzku. 
-Nie nazywaj mnie tak..jesteś moją dziewczyną do cholery! I masz robić co ci karze!-krzyknął na mnie po czym wyszedł z pokoju, zostawiajac mnie samą. Od razu zaczęłam płakać. Tak bardzo się bałam...

***

19 lipca 2014 rok

Kiedy się lekko poruszyłam poczułam obecność drugiej osoby po czym otworzyłam powoli oczy, a nad sobą zobaczyłam smutnego Justina. Szybko się podniosłam i od niego odsunęłam. Dziwne byłam na łóżku, a pamiętam, że zasnęłam na podłodze.
-Rose..? Kto ci to zrobił?-spytał, a moje oczy się rozszerzyły. Czy on pytał o mój policzek?
Bez jaj.
-Nic nie pamiętasz?-spytałam cicho, na co potrząsnął głową.
-Obudziłem się w pokoju gościnnym. Nie wiem co się działo wcześniej zanim..-spojrzałam pytająco.-nie zasnęłaś.-dokończył.
-Czy w końcu powiesz jaki sukinsyn ci to zrobił?-spytał lekko poddenerwowany.
-Ty.-szepnęłam cicho i zaczęłam się trząść ze strachu. Zamknęłam oczy i zaczęłam czekać na jego reakcje. Poczułam jak mnie przytula.
-Rose..jestem takim dupkiem..nie chciałem ci tego zrobić nie byłem sobą. Obiecuje, że to się już nigdy nie powtórzy..-powiedział, a ja otworzyłam swoje czerwone oczy. Widziałam jak bardzo się teraz nienawidzi.
-Dlaczego to zrobiłem?-spytał zły na siebie.
-Bo nazwałam cię "Evil".-powiedziałam z wielką gulą w gardle.
-Czemu mnie tak nazwałaś?-spytał zaskoczony.
-Boje się ciebie.-szepnęłam ze łzami w oczach. Nie patrzyłam się na niego. Za bardzo się bałam.
-Nie...-wyszeptał do siebie.-Tylko nie to..-nadal mówił do siebie.-Rose proszę.-zwrócił się do mnie ściskając moją dłoń.
-Tylko nie to..kochanie...nie bój się mnie.
-Justin?-szepnęłam cicho tak, że ledwo mnie usłyszał.-Dlaczego taki byłeś?
-Nie mogę ci powiedzieć..przez to bałabyś się jeszcze bardziej.-odpowiedział i odwrócił mnie przodem do siebie.
-Czy zrobiłem ci coś więcej?-zapytał smutny.
-Chciałeś..-nie mogłam przełknąć tego słowa..
-Chciałem co?-zmarszczył brwi.
-...zgwałcić mnie.-nie mogłam na niego teraz patrzeć. 
-Co..-wydusił z siebie oszołomiony.
-Czy dotykałem cię?-pokiwałam głową, na co przełknął ślinę.
-Jak mnie powstrzymałaś?
-Obiecałam ci, że będę twoja..-mój głos był cichy.
-Robiłem coś wbrew twojej woli?-ponownie pokiwałam głową.
-Przepraszam, chociaż to i tak nie cofnie tego co ci zrobiłem. Przeze mnie przeżyłaś piekło. Teraz pewnie już nigdy nie będziesz chciała być moja..z własnej woli..Przecież nie da się kochać potwora.-powiedział głosem pełnym żalu.-Odejdź..-szepnął, a moje źrenice się rozszerzyły. Czy on mówi serio?-Odejdź!-krzyknął z bólem. Ostatni raz spojrzałam na niego i bojąc się, że zmieni zdanie zaczęłam biec...Wybiegłam z domu, aż dobiegłam do bramy, którą otworzyli mi ochroniarze. Przed dalszym biegiem ostatni raz spojrzałam na moje więzienie. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. 
W końcu jestem wolna...


____________________________________________________

Chciałam powiedzieć, że blogi, które podałyście w komentarzach są świetne i wszystkie przeczytałam :) (nie wspominając o tym, że czytałam je do 5 rano, a potem nie mogłam wstać do szkoły) Więc dodałam nowy rozdział :) Niedługo mikołajki ^^ i święta <3 boże już nie mg się doczekać, uwielbiam tą atmosferę:) Co sądzicie o tym co się stało? Czy Justin na pewno da jej spokój?