środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 19 (..) tylko powiedz, że wrócisz.


*Rose's Pov*

22 lipca 2014 rok

-Dlaczego się z nim spotkałaś?!-wrzasnął wściekły Luke.
-A dlaczego nie?
-Kurwa Rose..doskonale wiesz, że to nie mogło skończyć się dobrze!-krzyknął. Był wściekły...nie..był wkurwiony.
-Skąd możesz to wiedzieć co?! Nie masz pojęcia o tym kim jest! Wiem co mi zrobił..ale i tak to nic nie zmienia, że go kocham.-szepnęłam spuszczając głowę, a wtedy usłyszałam hałas trzaśnięcia drzwiami. Po chwili usłyszałam mój dzwoniący telefon.
-Halo?-szepnęłam cicho.
-Rose? Czy coś się stało?-spytał z niepokojem. Kurwa. Nie spojrzałam na wyświetlacz.
-Nie wszystko gra.-odpowiedziałam momentalnie zmieniając swój głos.
-Dobrze, ale..jeśli dowiem się, że coś ci grozi...-nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Justin, jest dobrze.-powiedziałam uspokajającym głosem na co westchnął.
-Dlaczego nie możesz być teraz ze mną?-spytał z żalem.
-Proszę..nie zaczynaj.
-Tylko próbowałem.-obronił się.-Co robisz?
-W zasadzie to nic..-położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w sufit. 
-Miałeś zadzwonić wczoraj..
-Wiem.-odezwał się.-Ale byłem zajęty, a kiedy skończyłem była 3 w nocy..nie chciałem cię budzić.
-Co robiłeś?
-Interesy..wyjrzyj przez okno.-szybko zmienił temat, a ja posłusznie podeszłam do okna. Na dole zobaczyłam Justina z telefonem. Uśmiechnęłam się.
-Kocham kiedy się uśmiechasz.-szepnął do telefonu po czym dodał.-Wyjdziesz do mnie?-pokiwałam głową i się rozłączyłam po czym szybko zeszłam na dół. Byłam sama w domu, bo Devon pojechała do rodziny. Jej rodzice byli bogaci dlatego kupili jej ten dom i nie musi pracować. Ma wszystko o co poprosi dlatego nie było problemu żebym z nią zamieszkała..
Kiedy już wyszłam z domu zobaczyłam uśmiechniętego Justina.
-Witaj księżniczko.-przywitał się i przysunął mnie do siebie po czym zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Boże jego miękkie usta. On ewidętnie pieprzył moje usta. Cholera. Podoba mi się to. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzał na mnie.
-Jesteś urocza kiedy się rumienisz.-powiedział, a ja momentalnie zakryłam twarz rękami i teraz byłam pewna, że moja twarz jest jeszcze bardziej czerwona.
-Jedziemy?-spytał, a ja odsunęłam na co westchnął.-Nie martw się..nie prubóję cię porwać.-powiedział i przejechał swoim palcem po moim policzku na co pokiwałam głową.
-Wybacz.-westchnęłam.-Więc..dokąd jedziemy?-spytałam, a on się uśmiechnął i otworzył mi drzwi.
-Zobaczysz.-mrugnął do mnie, a ja wsiadłam do samochodu. Po chwili on siedział za kierownicą. Kiedy Justin ruszył Devon wjechała samochodem na parking, a kiedy mnie zobaczyła otworzyła szeroko oczy. Jak już zniknęliśmy z jej pola widzenia usłyszałam sygnał świadczący o wiadomości. Wyjęłam telefon, a Justin soojrzał na mnie i przymknął oczy.
-To Devon.-powiedziałam i odczytałam wiadomość.
Od :Devon
"Jprdl Rose! Nie robisz tego..wracaj.."
Nic nie odpisałam tylko wsadziłem telefon spowrotem do kieszeni i skoncentrowałam się na drodze. Jechaliśmy przez jakieś 15 minut po czym Justin zatrzymał się przed jakimś domem. 
-Gdzie jesteśmy?-spytałam, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę, bo on był już na zewnątrz i szedł otworzyć mi drzwi. Kiedy je otworzył wysiadłam, a Justin złapał mnie za rękę i pociągnął do domu. 
-Co tu robimy?-nie odpowiedział mi tylko pociągnął na górę do jakiegoś pokoju. Oniemiałam to był pokój, który widziałam kiedy..zemdlałam?
-To jest..mój dom, prawda?-spytałam, a on pokiwał głową i mnie przytulił. Po chwili poczułam jak zaczyna całować moją szyję, a bluzkę podnosi do góry.
-Justin..-jęknęłam z przyjemności. Kiedy miał już ściągnąć bluzkę, odepchnęłam go od siebie, bo usłyszałam przychodzącą wiadomość. 
-Rose...-jęknął niezadowolony, a ja ignorując go wyciągnęłam telefon.
Od :Devon
Gdzie jesteś?! Nic ci nie jest?! Rose odezwij się!
Do :Devon
Wszystko w porządku :)
Poczułam jak Justin opiera swoją brodę o moje ramie. 
-Kto to?-spytał.
-Devon..-od razu zabrał mi telefon i zaczął czytać, a później pisać wiadomość.
-Justin! Co robisz?!-spytałam, a jego telefon zawibrował.
-Wysyłam sobie numer tej dziwki.-warknął na co się wzdrygnęłam. On spojrzał na mnie i przytulił po czym pocałował w policzek.
-Czujesz się przy mnie bezpieczna?-spytał patrząc mi głęboko w oczy.
-Tak.-odpowiedziałam szczerze, a on cmoknął mnie w usta, po czym podniósł i położył na łóżku. Obiął mnie swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w niego.
-Kocham cię.-szepnął mi do ucha przygryzając płatek.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam dotykając torsu Justina. Lekko się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy, a kiedy się zbliżył mój telefon znowu zawibrował. Wściekły zabrał mi telefon i odebrał. Chociaż nie było na głośniku doskonale słyszałam co mówiła Devon.
-Rose kurwa w końcu! Gdzie ty do cholery jesteś?!-usłyszałam ją na co Justin się skrzywił przez to, że krzyczała do słuchawki jak nienormalna.
-Nie dzwoń i nie pisz więcej.-tylko to powiedział swoim oschłym głosem i się rozłączył po czym wyłączył mi telefon.
-Problem z głowy.-uśmiechnął się i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
-Justin. Devon będzie się martwiła-powiedziałam i się skrzywiłam.
-Wiesz, że zawsze możesz zamieszkać ze mną.-uśmiechnął się. To był jego plan. Chciał żebym wróciła.
-Zawieź mnie do domu.-szepnęłam spuszczając głowę, ale zauważyłam, że się uśmiechnął.-Do Devon.-dokończyłam, a jego uśmiech zszedł z twarzy.
-Rose..-jęknął zawiedziony.-Dlaczego nie chcesz wrócić?!-warknął na co się wzdrygnęłam.
-Właśnie dlatego. Jesteś nieobliczalny. Nie chce żebyś znowu zamknął mnie w tym cholernym domu!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Nie zrobie tego.-powiedział delikatnie.
-Jakoś nie chce mi się wierzyć.-uśmiechnęłam się ironicznie.
-Co do jasnej cholery mam zrobić żebyś do mnie wróciła?!-krzyknął.
-Potrzebuje czasu Justin.-spuściłam głowę na co szybko ją podniósł.
-Rose..tylko powiedz, że wrócisz.-szepnął blisko moich ust. Niepewnie pokiwałam głową, a on zmniejszył odległość między nami, wpijając mi się w usta. Podniósł mnie, a ja momentalnie oplotłam swoje nogi dookołajego pasa. 
-Jesteś idealna.-szepnął przygryzając moją wargę na co jęknęłam.
-Kurwa kocham kiedy jęczysz. Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać kiedy będziesz pode mną.-szeptał wodząc swoim nosem po mojej szyi. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie po czym swoją ręką zaczął jeździć po moich plecach.
-Podoba ci się to?-spytał na chwile odrywając się od mojej szyi po czym zaczął składać na niej tysiące pocałunków. Wyszeptałam ciche "tak" i z przyjemności zamknęłam oczy. Po chwili położył nas na łóżku tak, że on był nade mną i nadal całował moją szyję.
-Justin..-szepnęłam, ale mi przerwał.
-Shh..-uciszył mnie po czym przeniósł się na moje usta. Doskonale wiedziałam co chce zrobić, ale ja nie chciałam mu się poddać. Jeszcze nie teraz. Odepchnęłam go zanim zdążył wsunąć swoje ręce w moje spodnie. Spojrzał na mnie pytająco, a ja wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Kiedy schodziłem po schodach poczułam jak mnie podnosi, mocno mnie trzymając.
-Puść mnie!-krzyknęłam przestraszona. Po chwili przyciskał mnie do ściany, trzymając ręce po obu stronach mojej głowy. Zaczęłam uciekać wzrokiem.
-Kurwa Rose spójrz na mnie!-krzyknął przez co spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Nic ci nie zrobię.-szepnął opierając swoje czoło o moje.-Nie skrzywdzę cię..obiecuję.-pogłaskał mój policzek, po czym pocałował mnie w nos.-Jesteś dla mnie cholernie ważna i nic tego nie zmieni.
-Przepraszam Justin..ja po prostu..nie mogę..-po moich policzkach zaczęły spływać łzy, które Justin zaczął wycierać.
-Shh..rozumiem..nie płacz kochanie.-po jego słowach wtuliłam się w niego mocno, nie chciałam żeby mnie puszczał. Chciałam żeby teraz tu był.
-Kocham cię.-szepnął mi do ucha.-Bardzo...
-Ja ciebie też..nie wyobrażam sobie tego co by było gdybym cię nie poznała.-spojrzałam na niego, a on mocno mnie przytulił i pocałował w czoło.

_____________________________________
Przepraszam, że nie dodawałam :/ Dzisiaj wigilia ! :D Kocham święta, a wy? Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest bardzo nudny ;/ napisałam go już dawno, ale jako, że jestem leniwa to go nie dodałam , przepraszam :( Życzę wszystkim wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku ! <3


środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 18 Kocham Cię. ~Justin.

*Rose's Pov*

20 lipca 2014 rok

-Cieszymy się, że w końcu jesteś z nami.-powiedział uśmiechnięty Luke.
-Ja też.-odwzajemniłam uśmiech.  Mieszkam teraz u Devon, nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem. Spotkaliśmy się wszyscy razem na ognisku. Tak bardzo podoba mi się to miejsce. Nagle przypomniało mi się coś o co chciałam spytać już od dawna.
-Czy przed wypadkiem znałam Evil'a?-zapytałam, a wszyscy umilkli. 
-Tak.-odpowiedziała Devon, na co moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Jak to?
-Byliście szczęśliwi razem..-szepnęła nie patrząc na mnie, a mnie zatkało. Evil mówił, że moi rodzice zabraniali nam się spotykać, ale myślałam, że to kłamstwo.
-Twoi rodzice i my chcieliśmy ci uświadomić, że jest niebezpieczny, ale ty i tak nas nie słuchałaś... Pewnego dnia tak po prostu zniknęłaś.-szepnęła z płaczem. Nie mogłam uwierzyć. Może gdybym się z nim nie spotykała to..nadal żyłabym normalnie.
-Rose czy wszystko dobrze?-spytała z troską Maya. Pokiwałam głową i wymusiłem uśmiech. Nie chciałam, aby ten wieczór był smutny.
-No ,więc..co jemy, bo jestem głodna?-zmieniłam temat i sięgnęłam po pianki...

***

21 lipca 2014 rok

W nocy czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Rano kiedy otworzyłam oczy nadal byłam w pokoju Devon. Uśmiechnęłam się...
Wstałam i postanowiłam zrobić dla mnie i Devon śniadanie. Zeszłam na dół i zaczęłam robić nam jajecznice. Nagle poczułam jak wszystko dookoła mnie zaczyna wirować, a ja upadam. 

***


Stałam w jakimś pokoju. Nagle weszła do niego jakaś dziewczyna, a kiedy się odwróciła nie mogłam uwierzyć..to byłam ja. Usłyszałam pukanie do okna, więc się odwróciłam, a dziewczyna podeszła do niego. Otworzyła je, a do pokoju wszedł Evil..Przysunął ją do siebie i pocałował. Delikatnie podniósł i położył na łóżku. Nie opierała się. Evil zaczął całować jej szyję, ale po chwili odepchnęła go od siebie.
-Justin..moi rodzice są na dole.-szepnęła, a ja nie wiedziałam co się dzieje.
-Kocham cię, księżniczko.-powiedział jej na co się uśmiechnęła.
-Ja ciebie, też.-pocałował ją w czoło, po czym zszedł z niej i położył się obok...

***


Poczułam jak ktoś oblewa mnie wodą przez co się obudziłam.
-Boże Rose! Nie strasz mnie tak więcej!-krzyknęła ze łzami Devon.
-Co się stało?-spytałam.
-Usłyszałam jak coś się zbiło, a kiedy zeszłam na dół zobaczyłam jak leżysz na podłodze.
-Zobaczyłam siebie i Evil'a..kiedy byliśmy młodsi...-szepnęłam, a Devon była wyraźnie zaciekawiona, więc kontynuowałam.
-Przyszedł do mnie. Wyglądaliśmy na szczęśliwych.-powiedziałam i podniosłam się z podłogi.-Czy to możliwe, że to stało się na prawdę?-zapytałam.
-Może twoja pamięć wraca..-szepnęła Devon.
-Opowiadałaś mi, że Justin wkradał się do ciebie przez okno...-dodała.
-Devon..dzisiaj w nocy czułam..że ktoś mnie obserwuje.-jej oczy się rozszerzyły.
-Co..?-spytała zaskoczona. -Dzisiaj zadzwonimy po chłopców..musimy to sprawdzić.-powiedziała po czym zadzwoniła do nich. Poszłam do pokoju, a kiedy do niego weszłam oniemiałam. Stał tam on. Chciałam zacząć krzyczeć, ale zatkał mi usta.
-Shh..spokojnie.-powiedział kojącym głosem.
-Chciałem tylko dać ci to..-szepnął smutnym głosem i podał mi kartę kredytową z pinem i nowy telefon.-Nie chcę żebyś musiała pracować..-dodał.
-Nie chcę tego!-krzyknęłam kiedy udało mi się uwolnić.-Chcę tylko żebyś mnie zostawił.-zaczęłam płakać. Kiedy mnie dotknął poczułam miłe uczucie..przerażało mnie to..
-Dobrze..ale chce tylko jedno..-spojrzałam na niego pytająco.-Daj mi się pocałować ostatni raz.-błagał.
-Wtedy obiecasz, że zostawisz mnie w spokoju?-spytałam, a on pokiwał głową. Powoli przysunęłam się do niego i go pocałowałam. To było coś innego niż wcześniej. W moim brzuchu poczułam stado motyli. Ręce Justin'a powędrowały pod moją bluzkę na brzuch. Nie sprzeciwiałam się, ale wiedziałam, że muszę to skończyć. Chciałam się odsunąć, ale on mi nie pozwolił i zaczął błagać o więcej. Nie mogłam. Odepchnęłam go od siebie i odsunęłam się.
-Pamiętaj, że zawszę będę cię kochał.-powiedział i wyszedł przez okno.
Wiesz, że źle robisz..zakochałaś się w nim!
Nie!-zaczęłam kłócić się z moją podświadomością.
Oczywiście, że tak..i dobre wiesz, że mam rację.
W końcu będę mogła żyć normalnie..
Czy ty na prawdę tego chcesz?-moje myśli przerwała Devon, która weszła do pokoju,
-Rose jesteś gotowa?
-Na co?-zapytałam zaskoczona.
-Na zakupy.-uśmiechnęła się.
-Nie mam pieniędzy.
-Ja ci kupię.
-Nie. Znajdę sobie jakąś pracę.
-Nie ma mowy i nic nie mów! Czekamy na dole!-krzyknęła kiedy była już na schodach, a ja westchnęłam i otworzyłam kartkę od Justina.

*** 


Kochana Rose.
Droga Rose.

 Chciałbym powiedzieć. Proszę zaakceptuj te proste słowa TE 2 SŁOWA NA 9 LITER "Kocham Cię". 
 Myślę, że nie mógł bym w tej sytuacji powiedzieć Ci nic lepszego...Pojawiłaś się znikąd tak po prostu,tak jak moje uczucie do ciebie. 
 Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem,że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię,to Ciebie kocham. 
Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana. Gdy widzę Cię i rozmawiamy jestem szczęśliwy że Cię poznałem,i wszystkie problemy przestają istnieć,  gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz,ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara? 
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie,rozumiem że te słowa Kocham cię  nic dla ciebie nie znaczą i nie znaczyły wypowiadane przeze mnie. 
Gdy pomyślę o Tobie,o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech,a w sercu wielka radość. 
 Kiedy uświadomiłem sobie, że się w Tobie zakochałem byłem wtedy jeszcze głupi,że nie potrafiłem ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,  ale czułem wtedy to samo,co dzisiaj i zawsze już będę to czuł. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochał jeszcze mocniej.  
Rose jesteś szczęściem,którego się nigdy nie spodziewałem i że mogłem trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
A w tym liście starałem się napisać co czuje. I mam nadzieje że mi się to udało. 
Jeżeli jednak los zechciał inaczej.Pamiętaj że zawsze zostaniesz w moim  Sercu. Będę cię wspominał przez lata czasem ze smutkiem i żalem a czasem z uśmiechem na twarzy, bo będzie mnie cieszyć  to, że dane mi było mi poznać i ujrzeć taki skarb coś pięknego i niepowtarzalnego.
A największym dowodem na to,że wszystko co napisałem to prawda.
   Kocham Cię. ~Justin.  

***

 

 Czytając ten list zaczęłam płakać jak głupia. To było takie piękne. Nie miałam słów by wyrazić to co teraz czuję. Wzięłam telefon, który dostałam i zaczęłam przeszukiwać kontakty. Wiedziałam, że zapisze w nim swój numer. Niepewnie nacisnęłam na niego, a po chwili usłyszałam jego głos.  
-Halo? 
-Justin?-szepnęłam.
-Rose?!-spytał z entuzjazmem, a jednocześnie zaskoczony.
-Ja ciebie też kocham.-szepnęłam, a kilka łez spłynęło po policzku.
-Księżniczko..-wiedziałam, że nic innego nie mógł z siebie wydusić.-Spotkamy się dzisiaj?-spytał z nadzieją.
-Dobrze, ale wieczorem.
-Będę na ciebie czekał nad morzem o 18...-powiedział, a ja się rozłączyłam, kiedy usłyszałam jak Luke wchodzi do pokoju.
-Z kim rozmawiałaś?-spytał podejrzliwie.
-Ktoś pomylił numery.-odparłam szybko.
-A skąd masz telefon?  
-Dostałam od..wiesz..-odpowiedziałam na co pokiwał głową.
-Idziemy?
-Tak.

***

 

-To jak widzimy się o 18?-spytali po czym spojrzeli na mnie.
-Umm..zostanę w domu..spotkajcie się dzisiaj beze mnie, dobrze?-spytałam słodko się uśmiechając.-Jestem zmęczona.-udałam ziewnięcie.
-Dobrze.-powiedział Luke i dał mi buziaka w policzek na pożegnanie, a wszyscy dookoła zagruchali na co się zarumieniłam.
-Do zobaczenia!-krzyknęli, a ja z Devon weszłyśmy do domu.
-Rose..zastanawia mnie jedno..skąd miałaś pieniądze na zakupy?  
-Justin mi dał kartę..powiedział, że nie chce żebym musiała pracować.-ona przytaknęła po czym mnie przytuliła.
-Tak bardzo się cieszę, że znowu jesteś z nami, a nie u tego psychola.-szepnęła mi do ucha, a ja się sztucznie uśmiechnęłam..Justin nie był psycholem..prawda?
-Wychodzę o 17:30 mam nadzieję, że sobie poradzisz.-uśmiechnęła się, a ja przytaknęłam.   
-Emm..Devon?
-Tak?  
-Jak dojść nad morze?-spytałam.
-A co?-zapytała przymykając oczy.
-Tak się pytam.-uśmiechnęłam się, co odwzajemniła. Kiedy już mi wytłumaczyła patrzyła na mnie niepewnym wzrokiem.
-Nie zrób niczego głupiego..-powiedziała z troską w głosie.
-Spokojnie..-uśmiechnęłam się do niej pocieszająco..

***

 

 Kiedy wyszła kilka minut po niej zrobiłam to samo. Chciałam się z nim spotkać, chociaż wiedziałam, że robię źle i jest to cholernie głupie z mojej strony, bo przecież niedawno dopiero udało mi się od niego uciec..Kiedy tylko zobaczyłam go na brzegu morza moje serce stanęło. Miał na sobie garnitur i trzymał czerwoną różę. Jego włosy były ułożone w lekkim nie ładzie, ale seksownie. Przygryzłam wargę. Ja na sobie miałam nowo kupioną czerwoną sukienkę bez ramiączek i ledwo zasłaniającą mi pupę, ale dziewczyny uznały, że wyglądam w niej seksownie dlatego muszę ją mieć. Powoli i nie pewnie podeszłam do niego, a kiedy się odwrócił i zobaczył mnie jego oczy zabłysły, momentalnie przysunął mnie jednym ruchem do siebie, po czym szepnął mi do ucha.
-Wyglądasz kurewsko seksownie.-jęknął, a ja się zarumieniłam.
-To dla ciebie.-powiedział cały czas na mnie patrząc i podał mi różę. 
-Dziękuję, że chciałaś się ze mną spotkać.
-Justin..ten list był piękny.-powiedziałam.-Dzięki niemu zrozumiałam, że cię kocham.-jego oczy były niesamowicie szczęśliwe.
-Ja ciebie też kocham.-szepnął, a ja nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam, po czym go pocałowałam.
-Ktoś tu jest niecierpliwy.-zachichotał.
-Jeśli chcesz mogę sobie iść.-powiedziałam i już miałam odejść kiedy złapał mnie w talii.
-Nie. Zostań.-zaczął wodzić swoim nosem po mojej szyi na co się rozpłynęłam...
-Wiedzą, że tu jesteś?-spytał, nagle kiedy siedzieliśmy już na pisaku.
-Nie.
-To dobrze.-odpowiedział i zaczął bawić się moimi palcami. Siedziałam tak w niego wtulona do póki nie usłyszałam jak ktoś mnie woła. Momentalnie się odwróciłam, a za sobą zobaczyłam Luka i dziewczyny. Przełknęłam głośno ślinę, a oczy Justin'a zrobiły się czarne. Ścisnęłam go za rękę, aby pokazać mu, że jestem z nim. 
-Rose co ty do cholery tu z nim robisz?!-krzyknął oszołomiony Luke. Wstałam, a Justin za mną. Nadal trzymaliśmy się za ręce.
-Wiesz dobrze co ci zrobił, a i tak tu przyszłaś.-spuściłam głowę. Maya miała racje, ale..
-Ja go kocham.-szepnęłam, a Luke zacisnął swoje pięści i był gotowy rzucić się na Justina. On tylko spojrzał się na niego kpiąco i przytulił mnie do siebie.
-Rose..wracamy do domu.-kiedy Justin to powiedział moje oczy się rozszerzyły.
-Co..?-wydusiłam z siebie, kiedy ciągnął mnie za rękę.-Ja nigdzie nie wracam.-szepnęłam, na co stanął i odwrócił się do mnie. 
-Jak to nie?-zmarszczył brwi, a ja wyrwałam rękę z jego uścisku i podeszłam do przyjaciół.
-Chcę zostać tu..z moimi przyjaciółmi.-wiedziałam doskonale, że pięść Justina się zacisnęła.   
-Będziesz mogła ich widywać kiedy zechcesz, a teraz wracamy.-podniósł lekko głos.
-Oboje wiemy, że to kłamstwo.-szepnęłam nie patrząc na niego.
-Widzisz..nie możesz jej do niczego zmusić..-warknął Luke i złapał mnie za ramię, na co Justin był gotowy go zabić.
-Zobaczymy się innym razem.-szepnęłam do niego, bojąc się jak zareaguje. On pokiwał głową, a kiedy chcieliśmy już odejść on odezwał się.
-Hej nawet się ze mną nie pożegnasz?-spytał podnosząc jedną brew, na co odwróciłam się i chciałam do niego podejść, ale Luke mi nie pozwolił.
-Luke daj spokój.-przewróciłam oczami i podeszłam do Justin'a. 
-Zadzwonię kiedy będę w domu, księżniczko.-szepnął tak, abym tylko ja usłyszała i pocałował mnie w policzek.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-odpowiedziałam i odeszłam od niego..to wszystko co się działo było zdecydowanie dziwne. Miałam mieszane uczucia co do Justin'a.

______________________________________________________
Napisałam nowy rozdział..szczerze mówiąc to go zwaliłam, bo akcja toczy się za szybko :/ już w sobotę Mikołajki 😻 ja już dostałam swój prezent xd 
Jak myślicie czy Justin i Rose będą mogli  w końcu być szczęśliwi razem? :)