niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 16 Tylko moja.



*No One Pov*

18 lipca 2014 rok

Evil siedząc w swoim biurze nie mógł przestać myśleć o swojej Rose, która od 4 dni nie wyszła ze swojego pokoju. Tej nocy kiedy nie chciała go widzieć zabrała swoje rzeczy i wróciła do swojego pokoju. Kiedy próbował do niej wejść ona nie odpowiadała. Jeść chodziła w nocy kiedy spał. Evil już nie mógł wytrzymać tego, że jej obok niego nie ma. Chciał ją dotknąć, przytulić..był zdeterminowany i świadomy tego co chce zrobić. Właśnie stał pod drzwiami Rose i przygotowywał się do wywarzenia drzwi. Po chwili rozległ się potworny huk, a przerażona Rose stała nieruchoma z otwartymi ustami. Justin podszedł do niej i uśmiechnął się.
-Zamknij buzię księżniczko, bo kusisz wiesz.-szepnął jej blisko ust, na co momentalnie je zamknęła i zaczęła iść do wyjścia, ale w drzwiach Evil złapał ją i nie pozwolił wyjść. Przytulił ją do siebie, a jej oddech przyśpieszył.
-Nigdy więcej tego nie rób. Jesteś moja, a ja muszę cię mieć blisko.-szepnął jej do ucha i swoje ręce umieścił na biodrach dziewczyny. 
-Tylko moja.-dziwne uczucie przeszło całe ciało Rose. Nie wiedziała jak je opisać.
-Dlaczego nic nie mówisz?-spytał opierając brode o jej ramię. 
-Nic nie jestem ci winna.
-Słucham?-spytał zdezorientowany.
-Bez ciebie wylądowałabym na ulicy..pamiętasz? Więc wyrzuć mnie.-szepnęłam.
-Rose...-nie pozwoliła mu dokończyć.
-Jeśli nie..sama odejdę.
-Nie możesz tego zrobić.
-Mogę i zrobię.-w odpowiedzi usłyszała jego śmiech. Evil zaczął ciągnąć ją do swojego biura. Kiedy znajdowali się tam Justin zamknął drzwi i otworzył szafkę, która znajdowała się na środku pomieszczenia. Znajdowała się tam zakurzona umowa. Bieber zdmuchnął kurz po czym podał ją Rose. Nie był to zwykły kawałek kartki, bo była to umowa zawarta pomiędzy Justinem, a ojcem Rose. Nie mogła uwierzyć w to co teraz czytała, została sprzedana za 55 milionów dolarów. Po jej policzku zaczęły spływać łzy. Nienawidziła swoich rodziców i Justina. Została potraktowana jak rzecz. Sprzedali ją temu potworowi. Dlaczego? Nie była w stanie uwierzyć, że jest jego. 
-Co mam zrobić, żeby cię spłacić w zamian za moją wolność?-spytała smutna i zapłakana.
-Niczego nie możesz zrobić. Należysz do mnie.-powiedział ostro, a kiedy dotknął Rose, poczuł jak trzęsie się ze strachu. Nie spodziewał się takiej reakcji. Chciał ją tylko tu zatrzymać.
-Proszę..zrobię wszystko.-szepnęła łamiącym się głosem. Justin pokiwał przecząco głową. Rose zbliżyła się do niego i zaczęła błagać.
-Nie możesz zrobić nic. Nie pozwolę ci odejść.-powiedział patrząc jej w oczy na co ona nie wytrzymała i zaczęła biec przed siebie. Chwilę później znajdowała się w łazience. Zaczęła szperać po szufladach, aż znalazła to czego szukała. Przyłożyła żyletkę do ręki po czym jednym ruchem zrobiła pierwsze nacięcie,    z jej ręki zaczęła lecieć krew, a za drzwiami słychać było zdenerwowanego Justina, który próbował otworzyć drzwi, ją jednak to nie interesowało cięła się dalej, aż nie zrobiła jednego ostatecznego nacięcia przez które straciła przytomność. Chwilę później Rozwścieczony Evil wyważył drzwi, a kiedy zobaczył leżącą na podłodze Rose klęknął obok niej i wziął jej drobne ciało w swoje ręce. Zadzwonił po lekarza "rodziny", a kiedy przyjechał, Evil modlił się, że nie jest za późno. Przecież nie tak miało to się skończyć. Mieli być razem szczęśliwi, mieć dzieci i zestarzeć się razem. Przed pokojem w którym próbowali uratować Rose, Justin chodził niespokojnie co chwilę mrucząc przekleństwa pod nosem. Nie mógł jej stracić. Nawet nie dopuszczał do siebie tej myśli. W końcu drzwi od pokoju się otworzyły.
-Co z nią?-spytał od razu martwiąc się o Rose.
-Jest dobrze..-chciał od razu do niej wejść, ale zatrzymał go.-Ale powiedziała, że nie chce cię widzieć.-dokończył ściszonym głosem próbując go nie zdenerwować. Justin lekceważąc jego słowa wszedł do swojej ukochanej.
-Rose..-szepnął i złapał ją za rękę delikatne całując jej policzek.
-Zostaw mnie.-powiedziała bez silnie i odwróciła się od niego plecami przez co jęknęła z bólu jej ręki. 
-Kochanie..-przerwała mu.
-Nie nazywaj mnie tak.-szepnęła łkając. Nie mogła zrozumieć, dlaczego ją uratował. Chciała umrzeć. Justin jednak nie zrezygnował i wszedł na łóżko po czym przytulił ją od tyłu. Po chwili musnął jej ramie. Rose nie miała już siły zareagować, była teraz taka słaba z powodu dużej ilości straconej krwi.
-Kocham cię. I wiedz, że ze mną zawsze będziesz bezpieczna. Zaopiekuje się tobą, będę cały twój, a ty cała moja..tylko mi pozwól.-szepnął jej do ucha mocniej przytulając. Rose już nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła oczy. Była zmęczona, nie sprzeciwiała sie kiedy Justin rozebrał ją po czym przytulił i okrył kołdrą. Justin jeszcze długo nie mógł zasnąć. Cały czas patrzył na jej idealną twarz. Nie chciał dopuścić do wiadomości tego, że chciała się zabić z jego powodu...
Dwie godziny później Justin nadal nie spał chodząc po pokoju w tą i z powrotem. Nagle usłyszał jak Rose zaczęła niespokojnie się ruszać na łóżku. Od razu do niej podbiegł i próbował wybudzić, kiedy usłyszał jej krzyki. Natychmiast otworzyła przerażone oczy i rzuciła się Justinowi na szyje z płaczem. Justin wtulił ją w siebie i zaczął uspokajać.
-Shh już dobrze..to był tylko sen.-szeptał jej i masował jej plecy. Po chwili lekko sie odsunął i pocałował ją w kąciki ust. Ona od razu na niego spojrzała, a jej twarz zesztywinała. Z koszmaru który jej się przyśnił zapomniała o tym jak bardzo go nienawidzi. Justin próbował znowu ją przytulić, ale ona go odepchnęła. Kiedy znowu próbował odsunęła się. Justin z wściekłym wzrokiem popchnął ją na łóżko i przygniótł.
-Posłuchaj. Dałem ci czas na zakochanie się, ale widzę, że cały czas mnie odpychasz i już nie mogę czekać.-warknął.-Rozumiesz..mam swoje potrzeby seksualne.-kiedy to usłyszała chciała mu się wyrwać, ale on jej nie pozwolił i przywarł do jej szyi. Chciał ją tu i teraz. Po chwili ściągnął z niej koszulę.
-Proszę..zrobię wszystko..nie rób tego. Już nigdy ci się nie sprzeciwie. Będę twoja.-szepnęła łamiącym się głosem. Właśnie to chciał usłyszeć, że będzie jego. Uśmiechnął się i ją pocałował. Rose z obrzydzeniem oddała pocałunek. Justin zszedł z niej i przykrył ich kołdrą.
-Dobranoc.-powiedział i pocałował jej szyje po czym przycisnął ją do siebie...
Cierpliwość Evil'a się skończyła. Był oślepiony tym, że jest jego. Nie widział jej bólu i cierpienia. Nigdy nie chciał żeby tak było. Oszukuje samego siebie, że wszystko jest dobrze. Dla Rose to był dopiero początek piekła, które jej przygotuje...

___________________________________

Hej 😋 jak wam sie podoba? :) przepraszam, bo rozdział miał być wczoraj ale komputer mi nie działa :( zrobiłam screena waszych komów xd umówiliście sie jakoś czy co? XD hah ;)

sobota, 8 listopada 2014

Liebster Award

Dziękuję za nominację Kin Adams :)

Pytania:


1.Pisanie bloga sprawia ci przyjemność?

Tak :) Uwielbiam pisać :p


2.Jaki rodzaj ff lubisz najbardziej ?

Kryminalne i romantyczne :D


3.Najgorsza rzecz to...

...brak internetu :c


4.Ile masz lat ?

Ummm...13...


5.Co zachęciło cię do pisania ff ?

Hymm..a więc tak..jakieś 1,5 roku temu zaczęłam czytać dużooo fanfiction i pomyślałam czemu by sama nie zacząć :) Pisałam kilka ff, ale po pewnym czasie miałam coraz więcej pomysłów :) Moje pismo nie jest idealne, ale cały czas się uczę na błędach. Ilość wyświetleń i komentarzy też mnie zachęcało :)

6.Jak często piszesz ff ?

Kiedy tylko mam czas, ale najbardziej lubię przed snem, bo wtedy moja bujna wyobraźnia działa najlepiej xd


7.Masz jakieś zwierzę ?

Mam świnkę morską i suczkę :)

8.Twoje największe marzenie?

Spotkać Justin'a Bieber'a <3


9.Chciałabym wyglądać jak...

Madison Beer..ahh marzenia :(


10.Twoje ulubione słodycze ?

Jelly beans *o*


11.Ulubiony film ?

Trzy metry nad niebem, zawsze się przy nim rozklejam i uważam, że jest perfekcyjny ;3 

 

Nominuję:

1.  http://myreal-lifee.blogspot.com/

2.  http://history-of-pure-evil.blogspot.com/

3.  http://therightman-fanfiction.blogspot.com/

4. http://hesavedher.blogspot.com/

Pytania:

1.Jak zaczęła się twoja przygoda z ff?

2.Masz rodzeństwo?

3.Masz swojego idola? Jak tak to kogo?

4.Ulubiony kolor?

5.Wymarzony prezent?

6.Jesteś w jakichś fandomach?

7.Lubisz się uczyć?

8.Jaki masz kolor oczu?

9.Ulubiona piosenka?

10.Jak się nazywają twoi najlepsi przyjaciele?

11.Jak byś opisała siebie?

 

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 15 Chcę, żebyś już nigdy mnie nie dotykał!

+18 

 

*Rose's Pov*

  13 lipca 2014 rok 

-Justin!-krzyknęłam roześmiana, kiedy kręcił mną obok morza. Wczoraj przed snem obiecał mi, że zapomnę o tym co się stało i zabierze mnie w niezwykłe miejsce. Pojechaliśmy nad morze.  Było tu tak pięknie, chciałam tu zostać z nim już na zawsze. Po chwili kiedy Justin przestał mną kręcić, położył mnie na kocu i opadł obok ,przytulając mnie.
-Jak ci się tu podoba?-spytał całując mnie w głowę.
-Jest pięknie.-szepnęłam zamykając oczy. Nagle poczułam jak odwraca mnie do siebie przodem. Otworzyłam powoli oczy i natrafiłam na jego wzrok. Uśmiechnęłam się co od razu odwzajemnił. Wtulił mnie w siebie i szepnął.
-Mówiłem, że będziesz moja.-na te słowa poczułam jak ściska mi się żołądek.
-Justin...-szepnęłam cicho.
-Tak?
-Skąd masz pewność, że jestem twoja?-spytałam odsuwając się od niego.
-Byłaś moja od momentu kiedy się w tobie zakochałem.-powiedział i złapał mnie za rękę podnosząc się. Siedziałam wpatrzona w morze.
-Rose jesteś moją własnością i tego nie zmienisz.-powiedział ostro. Ugh dlaczego teraz wszystko się psuję? Ja nie potrafię mu nie odszczeknąć na jego chamski ton.
-Nie jestem niczyją własnością.-powiedziałam wyrywając swoją rękę z jego i wstając.
-Kurwa dlaczego musisz teraz to psuć!?
-Ja to psuje?-spytałam z niedowierzaniem.
-Tak ty...gdybyś nie była ze mną wylądowałabyś na ulicy, więc chyba kurwa należy mi się jakaś wdzięczność!-krzyknął, a po moich policzkach momentalnie spłynęły łzy. Miał racje...gdyby nie on byłabym sama. Nie mam nikogo. Spojrzałam na Justina, a on widać było, że gryzł się w język za to co powiedział.
-Nie chciałem tego powiedzieć...-zaczął się tłumaczyć.
-Masz całkowitą rację...-szepnęłam, a on mnie przytulił.
-Nie płacz..proszę..nie chcę żebyś przeze mnie płakała.-szepnął całując mnie w policzek i przysuwając do siebie. Po chwili jednym ruchem położył mnie na kocu, a sam schylił się nade mną i złączył nasze usta.
-Nie chce się z tobą kłócić.-szepnął i przysunął się bliżej mnie. Po chwili wpił się w moje usta i zaczął namiętnie całować. Kiedy skończył położył się obok i objął ramieniem wtulając mnie w siebie.
-Kocham cię tak bardzo.-szepnął w moje włosy.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam podnosząc głowę do góry. On uśmiechnął się i przejechał palcami po moim policzku. Kiedy tak leżeliśmy w ciszy patrząc na morze pomyślałam, że to może być odpowiedni moment na pytania.
-Justin...
-Tak kochanie?-spytał z uśmiechem.
-Znałeś moich rodziców?-jego uśmiech od razu zamienił się w grymas. Westchnął.
-Tak.-odpowiedział krótko.-Chcesz wejść do wody?-zapytał szybko zmieniając temat. Taka długa odpowiedź... Justin zdjął koszulkę po czym zaczął zdejmować spodnie.
-Rose..no dalej.-uśmiechnął się znacząco i zaczął iść do wody. Był tylko w bokserkach, a ja nie mogłam przestać myśleć o jego umięśnionej klacie... Powoli ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam do wody. Nie wiedziałam gdzie jest Justin, więc chciałam wyjść, ale poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu. Szybko mnie odwrócił i przysunął do siebie.
-Gdzie się wybierasz?-zapytał słodko i musnął moje usta. Poczułam jak zdjął mój stanik.
-Justin...-szepnęłam zawstydzona i szybko zakryłam się po czym zanurzyłam się. Justin wyrzucił mój stanik na brzeg.
-Nie wstydź się mnie.-powiedział przesuwając się do mnie.
-To, że zobaczę cię nago jest nieuniknione.-powiedział łapiąc moje ręce i owijając je dookoła swojej szyi przez co byłam wynurzona, a moje piersi dotykał klatki Justina. Zaczął całować mnie w szyję, a ja odpłynęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy zaniósł mnie na kocyk. Swoją ręką złapał moją pierś i zaczął ją lekko ściskać...Wiedziałam, że drugą ręką Justin ściąga mi właśnie majtki, ale nie sprzeciwiałam się. Nie wiedziałam kiedy Justin był bardzo blisko mnie i szeptał mi do ucha słodkie słówka.
-Teraz jeśli tego nie chcesz powiedz mi, a przestanę iść dalej.-powiedział ocierając się swoim nagim przyjacielem całkiem licznych rozmiarów o moją cipkę.
-Chcę tego.-powiedziałam z przyjemnością jaka mnie otaczała przez dotyk Justina.
-Trochę zaboli...jeśli będziesz chciała żebym przestał powiedz...-pokiwałam głową, a Justin powoli we mnie wszedł , a po chwili ruszył. Jęknęłam i pociągnęłam za jego włosy. Co chwilę przyśpieszył przez co czułam coraz większy ból, ale nagle ustał i w całym ciele poczułam niezwykłą rozkosz. Cicho jęczałam. Wiedziałam dokładnie, że Justinowi to się podoba, dlatego przyśpieszył i sam zaczął jęczeć kiedy ciągnęłam jego włosy.
-Justin!-krzyknęłam.
-Szybciej!-błagałam, na co on od razu przyśpieszył, a po chwili oboje doszliśmy. Justin wyszedł ze mnie i opadł obok mnie. Sięgnął po drugi koc i przykrył nas nim. Owinął ręce wokoło mojego brzucha i przytulił mnie.
-Byłaś świetna.-szepnął seksownym głosem.
-Justin.-szepnęła odwracając się do niego.
-Tak?
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta i zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej.
-To ja dziękuję...że mi na to pozwoliłaś.-przejechał swoimi palcami po moim dekolcie i wtulił mnie w siebie. Z pewnością zapamiętam ten dzień na długo...



***

14 lipca 2014 rok

Wczorajszy dzień był cudowny. Czuję się teraz dobrze, wcale nie żałują, że oddałam swoje dziewictwo Justinowi. Teraz idę na śniadanie, Justin pewnie już tam jest. Dzisiaj przeniosę się do jego pokoju, abym była bezpieczna.
-Dzień dobry.-powiedziałam z uśmiechem wchodząc do ogromnej jadalni w której był tylko Justin. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek, a kiedy chciałam usiąść obok złapał mnie i pociągnął na swoje kolana wpijając mi się w usta.
-Dzień dobry.-powiedział swoim zachrypniętym głosem. Nagle do jadalni weszły służące ze śniadaniem, a kiedy chciałam zejść mu z kolan on szepnął mi do ucha.
-A ty dokąd się wybierasz?
-Chciałam usiąść obok.
-Ja wolę cię mieć tutaj.-wyszczerzył się.
-Hymm...na co moja księżniczka ma ochotę?-spytał ignorując uśmiechy służących.
-Nie jestem głodna..-odpowiedziałam, ale od razu uderzyłam się mentalnie w twarz kiedy zobaczyłam zezłoszczoną minę Justina.
-Rose...widziałem cię wczoraj i jesteś....bardzo chuda. Musisz jeść.-powiedział ostro i podał mi bekon z jajecznicą i chlebem. Westchnęłam i nie chcąc się z nim kłócić grzecznie zaczęłam jeść. Justin po chwili zrobił to samo. Kiedy skończyliśmy, Justin podniósł moją koszulkę i wsadził pod nią rękę gładząc mój brzuch. Spojrzałam na Justina.
-Rose...Jesteś strasznie chuda. Muszę cię trochę podtuczyć.-uśmiechnął się, a ja wstałam z jego kolan. Nie ma mowy. Nie chce przytyć..Kiedy chciałam wyjść z jadalni usłyszałam głos Justina.
-Idź do naszej sypialni.-powiedział, a ja bez słowa wyszłam i skierowałam się do "naszej" sypialni. Kiedy tam weszłam moje rzeczy już były w szafkach. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu.
-Twoje rzeczy już tu są.-powiedział.
-Czy to jest konieczne?-zapytałam, a Justin dziwnie się na mnie spojrzał.
-Nie chcesz ze mną spać?-spytał lekko podirytowany, a jednocześnie wkurzony.
-Nie o to chodzi..po prostu ta sytuacja wydaje mi się chora, bo...kiedy ciebie nie było nic się nie działo, a kiedy teraz tu jesteś dzieje się to...
-Wiem, że jest to dla ciebie trudne, ale musisz to zaakceptować, że moje życie nie jest kolorowe i usłane kwiatami...-powiedział stanowczo.
-Przepraszam...źle to zabrzmiało nie chodziło mi o to, że nie chcę abyś tu był.-szepnęłam i podeszłam do niego przytulając go. Lekko się od niego odsunęłam i spojrzałam mu w oczy.
-Jesteś najlepszym co mi się przytrafiło.-szepnęłam, na co jego oczy rozbłysły...Kiedy chciał mnie pocałować drzwi gwałtownie się otworzyły.
-Czego?-spytał wkurzony.
-Ktoś do pana....-odpowiedział przełykając ślinę.
-Zaraz wracam kochanie. Zostań tu.-powiedział lekko się uśmiechając...ja oczywiście byłam ciekawa kto to, więc poszłam za nimi...


*No One Pov*

Evil idąc korytarzem zastanawiał się kto śmiał tu przychodzić. Kiedy dotarł do salonu gdzie znajdowali się jego goście zobaczył tam Luka i Devon. Jego szczęka się zacisnęła.
-Czego kurwa tu szukacie?-wrzasnął, a oni od razu spojrzeli w jego stronę. Rose, która schowała się za ścianą podskoczyła ze strachu.
-Nie możesz jej tu trzymać w nieskończoność.-powiedział oschłym głosem Luke.
-To nie twój zasrany interes...Po prostu wstańcie i wyjdźcie stąd zostawiając Rose w spokoju do póki jestem miły...
-Nie wyjdziemy stąd do póki nie pozwolisz nam zobaczyć się z nią...czy z nią wszystko w porządku?-wtrąciła się tym razem Devon, próbując dowiedzieć się co się dzieje z jej przyjaciółką. Evil chciał już powiedzieć coś chamskiego, ale zza ściany wyszła Rose, przez co Evil od razu złagodniał, a jednocześnie był wściekły, że go nie posłuchała...znowu..
-Miałaś zostać w pokoju.-warknął, a Rose nie słuchając go chciała podejść do swoich przyjaciół, ale Evil od razu zareagował i złapał ją ciągnąc do siebie.
-Nie rób tego..nawet nie próbuj mi się stawiać..-syknął jej do ucha, a jej ciało od razu za dominował strach paraliżujący jej ruchy. Rose kiedy spojrzała się na Devon, dziewczyna od razu wiedziała, że Evil powiedział jej coś przez co jej przyjaciółka się boi podejść.
-Przestań!-wrzasnęła Devon nie mogąc wytrzymać.
-Przestań co?-zapytała zdezorientowany Justin.
-Zabijać jej.-powiedziała to patrząc mu w oczy. Evil'a oczy od razu pociemniały od złości..mogą mu zarzucić wszystko, ale nie to że zabija swoją ukochaną.
-Kurwa suko jak śmiesz..
-Nie mów, że tego nie widzisz...tylko spójrz na nią...robisz z nią to co chcesz..nie wiesz co ona czuje..nawet nie wiesz, że ją zabijasz.-szepnęła ze łzami w oczach Devon, chcąc aby Rose w końcu była wolna i szczęśliwa. Evil nie mógł znaleźć słów, które mogły zranić Devon. Pierwszy raz w jego życiu nie mógł nic zrobić. Nie wiedział już nawet czy był zły czy smutny. Ona uświadomiła mu to co robi Rose..izoluje ją od reszty świata wmawiając sobie, że chce ją chronić, ale tak na prawdę nie chce się nią dzielić. Jest samolubny i doskonale o tym wiedział. Złapał mocniej Rose, sprawiając tym, że na niego spojrzała, a on uważnie zaczął przyglądać się jej oczom. Były pełne bólu. Nie chciał żeby takie były...jedyne co chciał to zobaczyć ją teraz śmiejącą się i szczęśliwą z jego powodu.
-Wróć do pokoju..-powiedział.
-Ale..
-Rób co mówię i wróć do tego pierdolonego pokoju!-krzyknął na nią popychając ją do wyjścia. Rose nie mając wyboru zrobiła to co kazał.
-Nadal tego nie widzisz!-wydarł się Luke.
-Wyrzućcie ich.-powiedział ostro, a oni zaczęli jeszcze coś krzyczeć, ale on ich już nie słuchał chciał jedynie wrócić do pokoju i wiedzieć, że Rose jest szczęśliwa..."wszystko spierdolili..było nam tak dobrze" szeptał sobie w myślach..kiedy wszedł do pokoju nie zobaczył Rose tylko usłyszał ciche łkanie w łazience. Podszedł bliżej i usłyszał jak płacze jego aniołek. Chciał do niej wejść, ale drzwi były zamknięte.
-Rose..otwórz proszę..-powiedział.
-Zostaw mnie!-usłyszał w odpowiedzi jej łamiący się głos.
-Lepiej odsuń się od drzwi...jeśli nie otworzysz ich w ciągu 5 sekund wywarze je...mówię serio.
-Jeden.
-Dwa.
-Trzy.
-Cztery.
-I...Pię..-wtedy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła zapłakana. Justin momentalnie ją przytulił i podniósł po czym położył na łóżku. Przytulił ją do siebie i zaczął głaskać jej głowę.
-Shh..proszę nie płacz już...-szepnął jej, a ona wyrwała się mu, kiedy chciał znowu ją dotknąć usłyszał jej głośny wrzask.
-Nie dotykaj mnie!Chcę, żebyś już nigdy mnie nie dotykał!-wydarła się po czym wbiegła do łazienki, a on siedział osłupiały nie mając pojęcia co wydarzyło się przed chwilą. Wiedział teraz tylko jedno..że ich związek, który ledwo się zaczął..właśnie się skończył...

___________________________________________________

Heej 😊Na początku chce was bardzooo przeprosić za tak długą nieobecność. Nie miałam czasu..a kiedy go w końcu znalazłam mój laptop się zepsuł 😊😊pięknie prawda? Rozdział pisałam na telefonie z autokorektą, która jest dziwna 😆 więc przepraszam za błędy. Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziecie musieli czekać, aż tak długo. Halloween już za nami, dzisiaj Uroczystość Wszystkich Świętych 😊Jak bawiliście się na Halloween ? Macie cukierki ? ☺️ Czy nie obchodzicie? Ja zebrałam strasznie dużo przez co zasłodziłam się, a teraz brzuch mnie boli 😆 cudnie prawda? 😆No to już nie przynudzam i dziękuję, że ktoś to czyta 😆😺Wiem, że jest dużo dram i wgl, ale bez nich moim zadaniem byłoby nudno. No, bo przecież jakby się cały czas całowali i były motylki to trochę monotonne 😋Dobrze kończę pisać i proszę komentujcie 😸do następnego 💕

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 14 Chciałbym nazywać cię panią Bieber.

 

*Rose's Pov*

 

-Przestań !-krzyczałam ze łzami w oczach, kiedy mężczyzna próbował mnie rozebrać.
-Kurwa nie wyrywaj się szmato, bo pożałujesz!-warknął na mnie, a moje ręce przywiązał do łóżka.
-Teraz się trochę zabawimy.-uśmiechnął się i zdarł ze mnie bluzkę.
-Kurwa.-jęknął na widok moich piersi, które teraz była zasłonięte tylko moim stanikiem.
-Proszę, zostaw mnie.-szeptałam dławiąc się łzami. On tylko się zaśmiał i zdjął mi spodenki, kiedy miał zdjąć już mój stanik usłyszeliśmy strzał. Mężczyzna szybko ze mnie wstał i wziął broń.
-Niedługo wrócę kochanie..-uśmiechną się do mnie i wyszedł z pokoju, a ja próbowałam się uwolnić, jednak na marne. Po chwili zaczęłam słyszeć strzały i krzyki wydobywające się z dołu. Nie wiedziałam co robić, byłam przywiązana do tego cholernego łóżka i nie mogłam nic zrobić. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja zamknęłam swoje czerwone od płaczu oczy i czekałam na mój koniec.
-Rose.-usłyszałam znajomy głos. Natychmiast otworzyłam oczy, a przede mną ujrzałam wściekłego Justina.
-Justin.-szepnęłam bezsilnie. On natychmiast do mnie podszedł i rozwiązał po czym zdjął z siebie bluzkę i założył mi ją, gdyż byłam w samej bieliźnie. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
-Shhh już dobrze...już nic ci nie grozi.-szepnął mi do ucha po czym podniósł mnie. Nie chciałam patrzeć na to miejsce, więc nie otwierałam oczu i cały czas byłam wtulona w Justina cicho łkając mocząc mu tym koszulkę. Poczułam jak wsadza mnie do samochodu nie puszczając mnie.
-Jedź szybko.-warknął do kogoś przytulając mnie mocniej do siebie...


*No one Pov*

 

Kiedy Rose i Justin znajdowali się już w domu, Evil zaniósł ją do swojego pokoju i zawołał Alice, aby się nią zajęła. Evil złapał gościa który chciał ją zgwałcić i ją porwał. Strzelił mu w nogę, chociaż powstrzymywał się od uduszenia go. Ale zranił mu nogę tylko po to, aby teraz go torturować. Nie daruje mu za to co zrobił. Teraz pozna gniew Evila...
Evil wchodząc do pomieszczenia w którym uwielbiał torturować swoje ofiary miał uśmiech na twarzy. Podszedł do przywiązanego do krzesła mężczyznę i wyciągnął nóż.
-Masz coś mi do powiedzenia?-spytał i dźgnął go nożem. On tylko splunął mu w twarz i jęknął. Evil wściekły do białej gorączki, nóż wbił mu w oko. Przerażony mężczyzna poczuł ogromny ból, który zadał mu Evil.
-A teraz?-spytał przez zaciśniętą szczękę, nie mogąc się doczekać kiedy sprawi mu większy ból.
-Wy-wy-wybacz.-powiedział prawie nie słyszalnie, na co Evil złapał za piłę elektryczną i jednym ruchem obciął mu nogę przez co krew zaczęła lać się strumieniami, a mężczyzna zaczął wyć w niebo głosy.
-Nie słyszałem.-uśmiechnął się, a w oczach miał chęć na więcej.
-Prze-cież nie zrobi-łęm jej krzy-wdy.-wyjąkał przerażony, na co Evil złapał za broń i strzelił mu w rękę na co usłyszał jego krzyk. Evil podszedł do niego z uśmiechem i odwiązał go po czym kazał mu opuścić pomieszczenie w ciągu 10 sekund.
-Jak ja mam to zrobić?-spytał obolały i cały we krwi.
-Jeden.-zaczął odliczać Evil na co mężczyzna zaczął się czołgać do wyjścia, a za sobą zostawiał ogromną ilość krwi. W pewnym momencie zatrzymał się i nie miał siły iść dalej, po czym odwrócił się do Evila, który skończył odliczanie i podszedł do niego celując pistoletem.
-Ostanie słowa?-spytał.
-Do zobaczenia w piekle.-jęknął, a po chwili po pomieszczeniu rozległ się huk. Chwilę potem Evil, jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju i skierował się do swojego pokoju, gdzie był jego aniołek. Jednak przed wejściem przypomniał sobie, że jest cały we krwi...

*Rose's Pov*

 

-Spokojnie.-próbowała mnie uspokoić Alice jednak ja nie mogłam.
-Alice dlaczego mnie porwali?-wyszeptałam roztrzęsiona.
-Bo jesteś Evila.-szepnęła mi do ucha i przytuliła mocniej.
-Czy zrobią to jeszcze raz?-spytałam.
-Nie. Evil ich nie oszczędzi. Pewnie już nie żyją.-powiedziała patrząc się w jakiś punkt, a mnie przeszły nie miłe dreszcze na myśl że Evil kogoś zabija. Nawet jeśli mnie porwali myślę, że nie zasługują na śmierć.
-Gdzie jest Justin?-spytałam.
-Prawdopodobnie torturuje mężczyznę który cię prawie...-nie dokończyła, a ja się wzdrygnęłam na samą myśl o tym. Nagle drzwi od pokoju Justina się otworzyły, a w drzwiach stanął on i podszedł do mnie.
-Rose...jak się czujesz?-spytał z troską i kazał wyjść Alice. Justin przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Jest dobrze.-wysiliłam się na uśmiech i wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam ledwo wyczuwalny zapach krwi, od razu oderwałam się od Justina i spojrzałam na niego.
-Coś się stało?-zmarszczył brwi i złapał w pasie.
-Pachniesz...krwią.-szepnęłam i momentalnie zrobiło mi się nie dobrze, po czym przypomniałam sobie co mówiła mi Alice. "Pewnie już nie żyją".
-Zdaje ci się.-powiedział szybko i wstał po czym podszedł do szafki gdzie stały jego perfumy i popsikał się nimi. Wrócił do mnie i musnął mój policzek.
-A teraz?-spytał, a ja zbliżyłam się do niego i poczułam idealny zapach, który od razu pokochałam. Zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam, a po chwili poczułam rozpalone usta Justina na moich. Po chwili odsunęłam się od niego i otworzyłam oczy, a Justin bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i przysunęłam do niego, kładąc głowę na jego kolanach. Odwzajemnij uśmiech i złapał swoimi rękami moją głowę.
-Zostaniesz ze mną w pokoju.-powiedział stanowczo i palcem przejechał po moi policzku.
-Rano twoje rzeczy będą w tym pokoju.-dodał patrząc mi w oczy.
-Dlaczego?-spytałam niepewnie.
-Bo nie chcę żeby to się powtórzyło.-powiedział z troską w głosie i obawą.
-Nie mogę cię stracić.-wyszeptał cały czas patrząc mi w oczy.-Jesteś dla mnie wszystkim...-zbliżył swoje usta do moich i musnął je po czym zaczął pogłębiać pocałunek. Było mi z nim teraz tak dobrze. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie... Nagle poczułam jak Justin wsuwa swoje ręce pod moją bluzkę podnosząc ją w górę. Przyciągnął mnie do siebie, przez co teraz siedziałam na jego kolanach i otarłam się o jego krocze. Zaczęło brakować nam oddechu. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w swoje oczy. Justin złapał mnie za tyłek i przysunął mnie jeszcze bliżej przez co znowu otarłam się o niego i usłyszałam jego jęk. Swoje ręce wplotłam w jego włosy i głośno oddychając pociągnęłam go lekko za końcówki.
-Kocham cię.-szepnął z niezwykłą czułością.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam nie odrywając wzroku. Teraz byłam pewna, że chciałam żeby ze mną był. Chciałam żeby był w moim życiu. Justin popchnął mnie na łóżko i lekko przygniótł mnie, po czym z pożądaniem wpił się w moje usta. Po chwili polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp, który chciałam mu dać, ale wiedziałam, że wtedy to wszystko zaszłoby za daleko. Delikatnie go od siebie odepchnęłam i usiadłam na krawędzi łóżka.
-Przepraszam.-szepnęłam, a po chwili przed oczami stanął mi mężczyzna, który jeszcze kilak godzin temu próbował mnie zgwałcić. Kilka łez spłynęło mi po policzku, które Justin po chwili wytarł i wtulił mnie w siebie.
-Myślisz o tym co się stało?-spytał cicho, a ja pokiwałam głową.
-Więc przestań i pomyśl o nas.-szepnął mi do ucha, sprawiając tym, że przeszło mnie miłe uczucie.
-O nas?-spytałam niepewnie.
-Tak.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.-Chciałbym nazywać cię panią Bieber.-jękną, a moje policzki stały się czerwone.
-Justin...
-Tak księżniczko?-spytał uśmiechając się, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Justin przejechał swoim nosem po mojej szyi, a ja odpłynęłam.
-Chciałabyś mieć dzieci?-spytał, a moje źrenice się rozszerzyły. Czy on pyta poważnie?
-Pytasz..serio?-wyjąkałam, a Justin z pełną powagą pokiwał głową.
-Nigdy nie myślałam o tym...-szepnęłam z gulą w gardle. Poczułam jak Justin łapie mnie za udo i jedzie coraz wyżej, na co przełknęłam ślinę, a po chwili usłyszałam chichot Justina.
-Rose..widzę jak na ciebie działam.-szepnął uśmiechając się i śmiejąc.
-Zamknij się Bieber.-warknęłam.
-Wiem, że podoba ci się to nazwisko, ale mogę cię zapewnić, że niedługo będzie również twoje.-mrugną do mnie, a ja zrobiłam się czerwona jak pomidor. Szybko położyłam ręce na twarz.
-Aww.-usłyszałam po chwili. Co się ze mną dzieje? Poczułam jak Justin zdejmuje ręce z mojej twarzy i całuje mój czerwony, rozgrzany policzek. Złapał mnie w pasie i mocno przyciągnął na swoje kolana.
-Uwielbiam kiedy jesteś blisko mnie...-szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję...rozpłynęłam się.

____________________________________________________________

Napisałam :D przepraszam, że dodaje tak rzadko, ale naprawdę nie mam czasu, a teraz jeszcze ta wymiana z Włochami ahh... Wcześniej niż pod koniec października nie planuje dodawać rozdziału, ponieważ nie będzie mnie ;/ Mam nadzieję, że poczekacie i mnie nie opuści cie :) Kocham was :* <3 i dziękuję za komentarze ;)

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 13 Po chwili przed oczami widziałam tylko ciemność.

 

*Rose's Pov*

 

-Tak.-szepnęłam cicho nie patrząc na niego. Nie wiem czemu tak nagle zaczęłam się go bać. Po prostu nie umiem tego wytłumaczyć.
-Rose..co zrobiłem źle?-spytał głosem przepełnionym smutkiem.
-Justin...nic nie zrobiłeś..jesteś cudowny..-powiedziałam patrząc mu w oczy.-My chyba nie jesteśmy dla siebie przeznaczeni.-powiedziałam cicho.
-Nie mów tak..kocham cię.-zaczęłam kręcić przecząco głową.
-Nie możesz mnie kochać.
-Kurwa Rose. Nie mów czegoś takiego!-uniósł się.-Ja cię kurwa kocham i nic nie możesz z tym zrobić! Będę o ciebie walczył choćby nie wiem co!-wrzasnął na mnie.
-Justin...znamy się krótko..
-Nie Rose..my się znamy od kilku lat.-powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Jak to?
-Byliśmy dziećmi kiedy się poznaliśmy...-uśmiechnął się smutno.-Już wtedy twoi rodzice mnie nienawidzili.-powiedział, a mnie zamurowało.-Nie pozwalali się nam widywać..a kiedy skończyłaś 15 lat..wiedziałem, że byłem w tobie zakochany.-szepnął spuszczając głowę.
-Justin.-mój głos zadrżał.-Powiedz mi więcej.-poprosiłam podchodząc do niego i łapiąc za rękę.
-Robiłem wtedy wszystko, aby móc się z tobą spotkać..jednak twoi rodzice mi zabraniali, aż...-przerwał, a jego mięśnie się napięły.
-Aż co?-spytałam marszcząc brwi.
-To nie jest ważne.-powiedział i przytulił mnie po czym pocałował w czubek głowy.
-Skoro to nie jest takie ważne powiedz.
-Rose...-jęknął.-Przestań się dopytywać...-powiedział niezadowolony i potarł swoje czoło. Obróciłam się do niego tyłem, a ręce skrzyżowałam na piersiach.
-Ohh to takie dojrzałe.-powiedział zirytowany.
-Justin dlaczego niczego mi nie mówisz?-spytałam odwracając się do niego ze smutnymi oczami.
-Znienawidziłabyś mnie.-szepnął i zacisnął szczękę.
-A może nie?! Skąd wiesz skoro mi nie chcesz powiedzieć?!-krzyknęłam.
-Zgoda!-wrzasnął.-Chcesz prawdy?! Twoi rodzice zginęli przeze mnie!-krzyknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nie mogłam w to uwierzyć. Po prostu nie mogłam, po chwili łzy zaczęły spływać mi strumieniami. Szybko wybiegłam z pokoju i zaczęłam szukać Justina. Znalazłam go siedzącego w swoim biurze na fotelu z głową w rękach. Powoli do niego podeszłam, a on podniósł głowę. Jego oczy były smutne, a jednocześnie wściekłe. Justin jednym duchem posadził mnie na swoich kolanach i mnie przytulił.
-Nie chciałem żeby wtedy zginęli Rose..nic nie mogłem zrobić.-szepnął, a swoją twarz umieścił na moim ramieniu. Delikatnie pogłaskałam go po plecach.
-Oni nie chcieli żebyś była ze mną..zginęli, abyś mogła uciec...-wychrypiał po czym spojrzał mi w oczy.
-Proszę..nie nienawidź mnie..-wtuliłam się w niego.
-Nie nienawidzę cię Justin...nie mogłabym.-szepnęłam nadal płacząc.-Opowiedz mi o tym..-szepnęłam bardzo cicho.
-Ścigałem twoich rodziców, bo chcieli ciebie wywieźć..chcieli mi cię zabrać...kiedy wjechali w ślepą uliczkę...uderzyli w nią z ogromną siłą..myślałem wtedy, że to już koniec..że już nigdy bym cię nie zobaczył...ale kiedy wyszedłem z samochodu zobaczyłem cię..leżałaś na ulicy poobijana..kazali ci wcześniej wyskoczyć z samochodu..byłaś nie przytomna, więc szybko zawiozłem cię do szpitala. Chciałem się tobą zaopiekować jednak złapali mnie..-powiedział i złapał moją rękę. Łzy nie przestawały spływać mi po policzkach. Justin otarł mi je i przytulił do swojego torsu.
-Shh..-próbował mnie uspokoić delikatnie kołysząc się ze mną i pocierając ręką moje plecy. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale po pewnym czasie zasnęłam...

*No One Pov*

 

Justin nie powiedział jej jednak wszystkiego..najważniejszego. Kupił ją od jej ojca, kiedy upił go. Rose nie miała świadomości, że została sprzedana za 55 milionów dolarów przez własnego ojca w ręce najniebezpieczniejszej osoby w mafii. Jej rodzice próbowali ją tylko przed nim chronić. Nie chcieli, aby ich córka miała cokolwiek wspólnego z mafią. Jednak czy to była wina Justina? Przecież  sam nie wybrał sobie takiego życia i czy przez to nie mógł być z jedyną osobą którą kocha? Justin kiedy jego księżniczka zasnęła zaniósł ją do swojego łóżka i położył się obok niej. Nie mógł przestać na nią patrzeć. Dla niego Rose była najpiękniejszą istotą na ziemi i chciał, aby miała wszystko co najlepsze. Po chwili telefon Justina zaczął dzwonić, więc z niechęcią go odebrał, gdyż chciał zostać ze swoim aniołkiem.
-Zadanie wykonane. Nie żyją.-po drugiej stronie Evil usłyszał męski głos przez, który natychmiast się uśmiechnął.
-Jeszcze dzisiaj pieniądze zostaną przelane na twoje konto.-powiedział szorstkim głosem i się rozłączył, kładąc się z powrotem obok Rose...

*Rose's Pov*

 12 lipca 2014 rok

Powoli otworzyłam swoje jeszcze zaspane oczy i poczułam jak ktoś mocno mnie trzyma w talii. Spojrzałam w bok i ujrzałam cicho chrapiącego Justina. Zachichotałam i wyrwałam się z jego uścisku po czym delikatnie musnęłam jego usta, sprawiając tym, że poczułam jak łapie mnie i przyciąga do swojego ciała. Po chwili odsunęłam się do niego.
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dzień dobry księżniczko.-odwzajemnił uśmiech i musnął moje usta jeszcze raz. Ja powoli wstałam i zaczęłam kierować do wyjścia.
-Dokąd idziesz?-spytał zaskoczony.
-Przebrać się.-uśmiechnęłam się i wyszłam. Poszłam do swojego pokoju po czym zrobiłam poranną toaletę, wykąpałam się i ubrałam. Kiedy miałam wyjść z łazienki usłyszałam jak ktoś wpada do mojego pokoju, a hałas jaki słyszałam przerażał mnie. Zaczęłam panicznie rozglądać się gdzie mogłabym się schować. Jednak kiedy chciałam się schować ktoś złapał mnie i zakrył usta szmatą. Zaczęłam się wyrywać, ale na marne. Po chwili przed oczami widziałam tylko ciemność. Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale wiedziałam, że to nie skończy się dobrze...

***

Obudziłam się w małym ciemnym pomieszczeniu na starym materacu. Powoli się podniosłam i rozejrzałam. Moją uwagę zwróciły drzwi, które po chwili się otworzyły.
-Ooo widzę, że nasz śpioch się obudził.-zaśmiał się wrednie i podszedł do mnie po czym silnie złapał za rękę i zaczął mnie ciągnąć.
-Gdzie jestem? Co tu robię?-spytałam z paniką.
-Zaraz wszystkiego się dowiesz.-uśmiechnął się nie miło po czym popchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia.
-Witaj kochanie.-uśmiechnął się jakiś mężczyzna.
-Kim jesteś?-spytałam niepewnie.
-Można powiedzieć, że starym przyjacielem Evila.-uśmiechnął się ironicznie i podszedł do mnie.
-Kurwa jesteś cholernie seksowna. Nic dziwnego, że trzyma cię pod kluczem.-podszedł jeszcze bliżej i złapał w pasie, uśmiechając się.
-W łóżku zapewne jesteś bardzo dobra.-szepnął mi do ucha, a mnie przeszły nie miłe deszcze. Teraz tak bardzo chciałam żeby był tu Justin...

*No One Pov*

 

Ludzie, którzy porwali Rose popełnili ogromny błąd. Evil jeszcze nigdy nie był tak wściekły i nie pragnął zabić. Nie mógł zrozumieć jakim cudem udało im się wejść na jego teren i zabrać mu jego własność. Jeszcze nikt nie ośmielił się tego zrobić. Evil mógł zapewnić to, że jeśli ich znajdzie śmierć będzie długa i bolesna...

__________________________________________________

Hej wam :) Trochę nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam weny, a ten rozdział uważam, że nie należy do najlepszych ;/ Jeśli chcecie podsuńcie mi jakiś pomysł :*

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 12 On i tak mnie znajdzie.

*Rose's Pov*

-Justin?
-Tak księżniczko?-spojrzał na mnie po czym zmarszczył brwi kiedy odsunęłam się od niego.
-Czy kiedykolwiek mnie okłamałeś?-spytałam i spojrzałam mu w oczy.
-Rose..
-Po prostu mi odpowiedz.-przerwałam mu. Chciałam wiedzieć.
-Czasami lepiej było kłamać.-mruknął cicho i chciał złapać mnie za rękę, ale zabrałam ją.
-Czy ty...zabiłeś swoją rodzinę?-spytałam, a moje oczy się zaszkliły. Teraz się bałam. Naprawdę się bałam. Nie chciałam być blisko osoby, która nie oszczędziła nawet swojej rodziny.
-Słucham?-z trudem wydusił z siebie to słowo. Wiedziałam, że zaschło mu w gardle.
-Powiedz mi prawdę..-szepnęłam patrząc na swoje palce.
-Nie.-odpowiedział stanowczo.-Skąd to pytanie? Mówiłem ci przecież...-jego głos się zmienił, był normalny i pewny siebie. Powoli spojrzałam na niego, a w jego oczach zobaczyłam szczerość. Poczułam ogromną ulgę, ale dlaczego Luke powiedział, że Justin to zrobił? Może to tylko plotki, które krążyły po mieście? Nie czekając dłużej przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk.
-Przepraszam, że spytałam.-szepnęłam, a on złapał mnie mocniej i popchnął mnie na łóżko przez co leżałam pod nim. Uśmiechnęłam się co on od razu odwzajemnił. Delikatnie musnął moje usta po czym umieścił swoją głowę na mojej szyli. Zaczął przygryzać i ssać moją skórę w jednym miejscu na co jęknęłam i złapałam za końcówki jego włosów.
-Justin.-jęknęłam ciągnąc go za włosy. Kiedy skończył podniósł się i spojrzał dumnie na to miejsce. Dotknęłam tego miejsca, które zabolało, wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Na mojej szyi znajdowała się malinka. Nagle poczułam jak Justin obejmuje mnie w talii i przytula do siebie. Spojrzał na mnie w lustro i pocałował w policzek.
-Jesteś idealna.-powiedział na co się odwróciła do niego przodem.
-Nikt nie jest idealny.-odpowiedziałam.
-Ale ty dla mnie jesteś.-szepnął po czym złączył nasze usta. Justin zjechał swoimi rękami na moje pośladki po czym je ścisnął na co jęknęłam mu w usta dając mu dostęp. Po chwili nasze języki zaczęły toczyć walkę. Justin jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie tak, że teraz nawet kartka papieru nie zmieściłaby się pomiędzy nami. Podniósł mnie, a ja oplotłam swoje nogi w okół jego bioder. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczęło brakować nam powietrza. Swoimi palcami delikatnie przejechałam po policzku Justina, który cały czas patrzył mi w oczy.
-Kocham cię.-powiedział to. Powiedział to czego najbardziej obawiałam się od niego usłyszeć. Nadal nie byłam pewna co do niego czuję. Nie wiem czy mogłam szczerze powiedzieć, że go kocham, jednak wiedziałam, że coś do niego czuję, tylko co?
-Rose...-szepnął nie spuszczając wzroku.-Czy ty mnie kochasz?-spytał nie przerywając kontaktu wzrokowego. Nie odpowiadałam. Nie wiedziałam co.
-Rose..proszę..-odezwał się błagalnie, mocniej mnie łapiąc.
-Ja..nie wiem.-powiedziałam wyrywając się mu i uciekając z pokoju. Niby co miałam mu powiedzieć? "Nie, nie kocham cię, ale chyba się w tobie zakochuje?" To by było bez sensu. Jestem żałosna. Co on teraz może o mnie myśleć? Wyznał mi, że mnie kocha, a ja jak idiotka uciekłam.
Rose do cholery co ty wyprawiasz? Natychmiast wróć do niego!-odezwała się moja podświadomość.
Nie mogę przecież!
Jasne, że możesz tylko się boisz.

Tak boję się i nie mam zamiaru ciebie słuchać.
Raczej siebie.
Ahh..nie wrócę do niego. Zatrzymałam się kiedy natrafiłam na ścianę. Nie widziałam co teraz zrobić. Po chwili usłyszałam kroki. Kurwa. Zaczęłam się rozglądać gdzie mogę się schować kiedy zobaczyłam uchylone okno. Postanowiłam przez nie wyjść. Kiedy udało mi się przez nie wyjść to był cud, bo przecież wszędzie stali ochroniarze, były kamery i alarmy. Wylądowałam oczywiście na koszu na śmieci. Ohyda.. Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam wspinać się po ogrodzeniu, które dosłownie zaczęło piszczeć. Cholera. Alarm. Błyskawicznie z niego zeskoczyłam i zaczęłam biec. Nie wiedziałam dokąd po prostu biegłam. Kurwa nagrabiłam sobie...
Kiedy złapała mnie kolka oparłam się o drzewo i zsunęłam się po nim. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam przed siebie. Przede mną znajdowała się droga. Westchnęłam patrząc na siebie. Nadal byłam w piżamie. Po prostu świetnie. Wstałam z miejsca i zaczęłam iść drogą, jednak po chwili skręciłam w las, ponieważ jeśli będą mnie szukali to na drodze znajdą mnie szybciej... Szłam już tak przez 20 minut kiedy nie doszłam do jakiegoś ogrodzenia. Brawo droga bez wyjścia. Chciałam zawrócić, ale usłyszałam głos..Devon. Tak to była na pewno ona. Rozmawiała z kimś przez chwilę. Postanowiłam zaryzykować i krzyknąć do niej.
-Devon!
-Kto tu jest?-spytała zaskoczona.
-To ja Rose.-odpowiedziałam.
-Rose?!-krzyknęłam z radością.-Gdzie jesteś?
-Za tym białym ogrodzeniem.
-Co? Dlaczego?
-Uciekłam...-urwałam.
-Spróbuj wspiąć się po drzewie i przejść do mnie. Podstawię drabinę!-krzyknęła, a po 10 minutach i kilku próbach przejścia znajdowałam się u niej w pokoju. Wytłumaczyłam jej, że nikt nie może mnie zobaczyć dlatego zaprowadziła mnie tu. Jej pokój wydawał się być znajomy.
-A więc...czemu uciekłaś?-spytała zaciekawiona, a jednocześnie podniecona. Zarumieniłam się, ale jej chyba mogę zaufać. Prawda?
-Tylko nikomu nie mów..ok?
-Jasne, że nie powiem.-uśmiechnęła się zachęcająco.
-Wiec...Justin powiedział, że mnie kocha, dlatego spanikowałam i mu uciekłam.-powiedziałam szybko na jednym wdechu, a oczy Devon gwałtownie się rozszerzyły.
-Co on powiedział?!-krzyknęła dlatego szybko zakryłam jej usta, aby nikt nie usłyszał.
-Devon..proszę cię..nikomu nie mów, że tu jestem.-szepnęłam.-Nie chciałam was w to mieszać.-westchnęłam.
-Spokojnie. Nigdy nie wygadałam twoich sekretów.-uśmiechnęła się co odwzajemniłam.
-Hymm..pożyczyć ci jakieś ciuchy?-spytała patrząc na mnie.
-Jeśli możesz.-zachichotałam. Devon odwróciła się i podeszła do szafy, a po chwili rzuciła mi ubrania.
-To są twoje rzeczy, które u mnie zostawiłaś.-uśmiechnęła się blado. Podziękowałam i poszłam do łazienki się wykąpać i ubrać, kiedy z niej wyszłam poczułam zapach tostów.
-Pewnie nie zdążyłaś zjeść śniadania co?-uśmiechnęła się.
-O wszystkim pomyślałaś.-zaśmiałam się i złapała za tosta, ponieważ byłam strasznie głodna.
-Czy on cię tam głodzi?-spytała z troską.
-Wręcz przeciwnie.-zachichotałam i złapałam za drugiego.-Po prostu nie jadłam śniadania i biegłam, wiesz mam prawo być głodna.-uśmiechnęłam się, a ona zachichotałam po czym zadała kolejne pytanie.
-Jak cię traktuje?
-Jest naprawdę miły i przyjazny.-westchnęłam.-Powinnam chyba wrócić.-wyszeptałam bojąc się o to co może mi zrobić. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na swoje palce.
-Rose..wszystko w porządku?-zapytała zmartwiona, a po moim policzku spłynęło kilka łez.
-Boję się Devon.-szepnęłam, a ona mnie przytuliła.
-Jeśli chcesz możesz tu zostać.
-On i tak mnie znajdzie.-wiedziałam, że Devon chciała coś jeszcze powiedzieć, ale drzwi od jej pokoju zostały wyważone. Bałam się spojrzeć. Wtuliłam się w Devon bardziej, a moje ciało zaczęło się trząść ze strachu. Nie mogłam tego zatrzymać. Bardzo się bała. Bałam się, że teraz mnie pobije, lub po prostu zabije. Po chwili poczułam jak ktoś delikatnie głaszczę mnie po głowie.
-Nie bój się Rose..nie skrzywdzę cię.-szepnął kojącym głosem. To był oczywiście Justin. Powoli podniosłam swoją głowę i zobaczyła Justina patrzącego na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami.
-Przepraszam.-szepnęłam cicho, a on wyrwał mnie z uścisku Devon i wziął mnie na ręce chcąc mnie przytulić.
-Spokojnie.-szepnął uspokajającym głosem.-Wracamy do domu.-dodał i wyniósł mnie z jej domu nie dając mi szansy się pożegnać z Devon, jednak przed wyjściem z jej pokoju uśmiechnęłam się do niej lekko co odwzajemniła jednak wiedziałam, że jej oczy nadal były zmartwione...
Po kilku minutach znajdowaliśmy się w domu Justin'a. Przez całą drogę nie odzywałam się i byłam cicho bojąc się nawet oddychać. Kiedy weszliśmy do jego pokoju, zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie.
-Skarbie..nie uciekaj więcej..bo następnym razem już nie będę wyrozumiały.-warknął na co się wzdrygnęłam. Justin złapał mnie w talii i mocno przyciągnął do siebie tak, że teraz siedziałam na jego kolanach. Jak mówiłam bałam się oddychać, dlatego wstrzymywała oddech na co Justin zachichotał.
-Kochanie możesz oddychać.-wypuściłam powietrze. Kiedy Justin podniósł rękę do góry ja momentalnie zamknęłam oczy, a moje tęczówki się zaszkliły. Po chwili jednak zamiast mocnego uderzenia poczułam jego opuszki palców jeżdżące po moim policzku. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego smutny wzrok.
-Boisz się mnie?-spytał nagle. Nie odpowiedziałam mu.
-Zapytałem o coś.-warknął, a ja się wzdrygnęłam. Doskonale wiedziałam, że jego cierpliwość się kończy, jednak wolałam żeby mnie pobił niż przyznać się mu. Kiedy nadal mu nie odpowiadałam on zacisnął swoje palce na mojej talii sprawiając mi ból jednak próbowałam go wytrzymać i nie pokazywać tego. Po chwili nie wytrzymałam i dotknęłam jego rąk.
-Proszę puść mnie. To boli.-szepnęłam, a on momentalnie mnie puścił, a po chwili podwinął moją bluzkę. Spojrzałam na moje boki. Miałam odciśnięte jego palce. Ahh będzie ślad. Poczułam jak swoją dłonią delikatnie zaczyna masować te miejsca.
-Wybacz.-szepnął przysuwając mnie bliżej.-Rose..po prostu mi odpowiedz..Czy się mnie boisz?

____________________________________________________

Hej i jak? Co myślicie :) Zastanawiam się nad zmianą głównej bohaterki, żeby zamiast Lily grała ją Ariana Grande. Jak myślicie? Zmienić ją na Ari? Główna bohaterka jest bardzo delikatna i wrażliwa. Wydaję mi się, że ona bardziej by pasowała. A może Lily ma zostać? :D Czekam na wasze zdanie :) Pewnie też zauważyliście, że szablon jest inny xD niestety wstawiając zdjęcie, które jest teraz w zakładce informowanych chciałam je trochę przesunąć i wszystko na sb weszło ;/ nie miałam kopii tamtego szablonu i musiałam wstawić nowy żeby wszystko naprawić ;p jeśli zmienię bohaterkę oczywiście wstawię inny, a jeśli Lily zostanie poszukam jakiegoś innego:)