*Rose's Pov*
Nie wiedziałam co powiedzieć. To był dla mnie niezły szok.. Nagle poczułam jak moją rękę, która leżała na stole ktoś łapie. Powoli spojrzałam na rękę. Trzymał ją Justin, spojrzałam na niego, a nasze spojrzenia się spotkały. Na jego ustach był wymalowany uśmiech, a w oczach miał iskierki szczęścia. Nie mogłam się odezwać, patrzyłam w jego tęczówki jak zahipnotyzowana. Nawet nie zauważyłam kiedy do mnie podszedł. Złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą zaczął gładzić mój policzek. Chciałam żeby mnie dotykał to było tak cholernie przyjemne. Po chwili obrócił mnie do siebie przodem po czym musnął moje usta na co się zarumieniłam.
-Jesteś urocza kiedy się rumienisz.-powiedział słodkim głosem na co stałam się czerwona jeszcze bardziej.-Zresztą zawsze taka jesteś.-uśmiechnął się, a ja spuściłam swoją głowę. Nie czułam się zbytnio komfortowo. Nagle usłyszałam wolną muzykę.
-Czy mogę prosić do tańca?-spytał na co pokiwałam głową, a on złapał mnie za rękę, a po chwili zaczeliśmy tańczyć. Chwilę później Justin widać wyraźnie niecierpliwy zbliżył nas do siebie tak blisko, że nawet kartka papieru by się nie zmieściła. Przysunął swoją głowę blisko mojej, a po chwili złączył nasze usta. Najpierw całował mnie delikatnie, ale z czasem zachłannie i bardziej namiętnie. Po chwili zjechał na moją szyję. Kiedy trafił na mój czuły punk zaczęłam cicho jęczeć, a on popchnął mnie na ścianę. To wszystko działo się tak szybko.. Jednym ruchem podniósł mnie, a ja oplotłam swoje ręce wokół jego szyi. Teraz nasze głowy były na tej samej wysokości. Patrzyliśmy sobie w oczy, a Justin zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej po czym oparł swoje czoło o moje.
-Jesteś taka piękna.-wyszeptał mi w usta.-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś MOJA.-ostatnie słowo podkreślił, a mnie przeszedł dreszcz. Spojrzałam w dół, ale on szybko złapał mnie za brutkę i podniósł do góry tak, abym na niego patrzyła.
-Nie uciekaj swoim wzrokiem.-powiedział po czym delikatnie postawił mnie na podłogę. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić na górę. Kiedy już się tam znajdowaliśmy zobaczyłam łóżko dla dwóch osób. Zadrżałam kiedy zaczął mnie na nie prowadzić. Czy on chce...
-Nie bój się Rose. Nie mam zamiaru ciebie skrzywdzić.-powiedział Justin przyglądając się mi. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. Uczyli mnie jak mam się zachowywać, a teraz...zachowuje się tak jakbym była przestraszonym dzieckiem.
-Podejdź do mnie.-powiedział łagodnie na co spojrzałam na niego. Widocznie się zamyśliłam. Powoli podeszłam do niego, a on przyciągnął mnie do siebie przez co siedziałam na jego kolanach.
-Nie czuj się przy mnie źle.-szepnął.-Chcę żebyś była szczęśliwa. Jeśli moje towarzystwo sprawia, że taka nie jesteś...po wiec mi.-dodał.
-Nie. Wcale tak nie jest po prostu jestem...-nie mogłam się wypowiedzieć bałam się, że go zdenerwuje.
-Nie kłam. Widzę, że się mnie boisz.-powiedział surowym tonem na co przeszły mnie dreszcze. Mam nadzieję, że tego nie zauważył. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć, więc po prostu pocałowałam go w policzek na co się uśmiechnął.
-Wolałbym tu.-powiedział wskazując na swoje usta. Zrobiłam to. Pocałowałam go. Po chwili odsunęłam się i oblizałam usta. Poczułam małe wybrzuszenie w spodniach Justina. Jego oczy stały się przepełnione pożądaniem.
-Rose wstań i szybko idź do łazienki.-powiedział ostro. Nie sprzeczałam się zrobiłam to co mi kazał. Dobrze wiedziałam co mu zrobiłam. Podnieciłam go. Teraz przeze mnie będzie się męczył, ale co ja mogłam zrobić. Nie chciałam uprawiać seksu z osobą którą ledwo znam... Po chwili usłyszałam pukanie. Powoli otworzyłam drzwi, a za nimi stał Justin.
-Tak bardzo cię przepraszam ja nie..-nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Za co przepraszasz? Że działasz na mnie w ten sposób?-spytał uśmiechając się.-Chodź.-powiedział łapiąc mnie za rękę, a po chwili siedzieliśmy na dywanie opierając się o łóżko.
-Wciąż mało o mnie wiesz..-powiedział po czym zaczął mówić.-Jestem Kanadyjczykiem z małego miasteczka Stratford w Ontario. Kiedy miałem zaledwie 2 lata zabili moich rodziców, trafiłem do domu dziecka. Kiedy miałem 6 lat mafia wtargnęła na teren domu dziecka i zabiła wszystkich oprócz mnie, ponieważ jestem dziedzicem rodu. Teraz jestem najważniejszą tu osobą, nikt mi się nie sprzeciwi. Kiedy mnie wychowywano widziałem wiele kradzieży, pobić, morderstw. Dla mafii byłem dzieciakiem z zimną krwią i bez serca. Teraz jestem bezlitosny, nikogo nie oszczędzam.-powiedział i spojrzał na mnie. To był dla mnie szok. Jako małe dziecko przeżył tak wiele. Znam już jego historię, ale skąd ja tu jestem?
-Pewnie zastanawiasz się teraz dlaczego tu jesteś. Odpowiedź jest prosta. Mam wszystko czego chcę, a jeśli ktoś dotknię tego co jest moje...już więcej nie będzie miał okazji.-powiedział bez uczuć i spojrzał na mnie. Czy to zabolało? Tak. Więc jestem tylko jego zabawką? Rzeczą która może się znudzić? Widziałam, że zabija, ale kiedy o tym mówi bez żadnego zainteresowania sprawia to, że boję się go...
-Przepraszam. To źle zabrzmiało.-powiedział łagodnie próbując natrafić na mój wzrok, ale ja patrzyłam wszędzie tylko nie na niego...
-Jesteś urocza kiedy się rumienisz.-powiedział słodkim głosem na co stałam się czerwona jeszcze bardziej.-Zresztą zawsze taka jesteś.-uśmiechnął się, a ja spuściłam swoją głowę. Nie czułam się zbytnio komfortowo. Nagle usłyszałam wolną muzykę.
-Czy mogę prosić do tańca?-spytał na co pokiwałam głową, a on złapał mnie za rękę, a po chwili zaczeliśmy tańczyć. Chwilę później Justin widać wyraźnie niecierpliwy zbliżył nas do siebie tak blisko, że nawet kartka papieru by się nie zmieściła. Przysunął swoją głowę blisko mojej, a po chwili złączył nasze usta. Najpierw całował mnie delikatnie, ale z czasem zachłannie i bardziej namiętnie. Po chwili zjechał na moją szyję. Kiedy trafił na mój czuły punk zaczęłam cicho jęczeć, a on popchnął mnie na ścianę. To wszystko działo się tak szybko.. Jednym ruchem podniósł mnie, a ja oplotłam swoje ręce wokół jego szyi. Teraz nasze głowy były na tej samej wysokości. Patrzyliśmy sobie w oczy, a Justin zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej po czym oparł swoje czoło o moje.
-Jesteś taka piękna.-wyszeptał mi w usta.-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś MOJA.-ostatnie słowo podkreślił, a mnie przeszedł dreszcz. Spojrzałam w dół, ale on szybko złapał mnie za brutkę i podniósł do góry tak, abym na niego patrzyła.
-Nie uciekaj swoim wzrokiem.-powiedział po czym delikatnie postawił mnie na podłogę. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić na górę. Kiedy już się tam znajdowaliśmy zobaczyłam łóżko dla dwóch osób. Zadrżałam kiedy zaczął mnie na nie prowadzić. Czy on chce...
-Nie bój się Rose. Nie mam zamiaru ciebie skrzywdzić.-powiedział Justin przyglądając się mi. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. Uczyli mnie jak mam się zachowywać, a teraz...zachowuje się tak jakbym była przestraszonym dzieckiem.
-Podejdź do mnie.-powiedział łagodnie na co spojrzałam na niego. Widocznie się zamyśliłam. Powoli podeszłam do niego, a on przyciągnął mnie do siebie przez co siedziałam na jego kolanach.
-Nie czuj się przy mnie źle.-szepnął.-Chcę żebyś była szczęśliwa. Jeśli moje towarzystwo sprawia, że taka nie jesteś...po wiec mi.-dodał.
-Nie. Wcale tak nie jest po prostu jestem...-nie mogłam się wypowiedzieć bałam się, że go zdenerwuje.
-Nie kłam. Widzę, że się mnie boisz.-powiedział surowym tonem na co przeszły mnie dreszcze. Mam nadzieję, że tego nie zauważył. Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć, więc po prostu pocałowałam go w policzek na co się uśmiechnął.
-Wolałbym tu.-powiedział wskazując na swoje usta. Zrobiłam to. Pocałowałam go. Po chwili odsunęłam się i oblizałam usta. Poczułam małe wybrzuszenie w spodniach Justina. Jego oczy stały się przepełnione pożądaniem.
-Rose wstań i szybko idź do łazienki.-powiedział ostro. Nie sprzeczałam się zrobiłam to co mi kazał. Dobrze wiedziałam co mu zrobiłam. Podnieciłam go. Teraz przeze mnie będzie się męczył, ale co ja mogłam zrobić. Nie chciałam uprawiać seksu z osobą którą ledwo znam... Po chwili usłyszałam pukanie. Powoli otworzyłam drzwi, a za nimi stał Justin.
-Tak bardzo cię przepraszam ja nie..-nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Za co przepraszasz? Że działasz na mnie w ten sposób?-spytał uśmiechając się.-Chodź.-powiedział łapiąc mnie za rękę, a po chwili siedzieliśmy na dywanie opierając się o łóżko.
-Wciąż mało o mnie wiesz..-powiedział po czym zaczął mówić.-Jestem Kanadyjczykiem z małego miasteczka Stratford w Ontario. Kiedy miałem zaledwie 2 lata zabili moich rodziców, trafiłem do domu dziecka. Kiedy miałem 6 lat mafia wtargnęła na teren domu dziecka i zabiła wszystkich oprócz mnie, ponieważ jestem dziedzicem rodu. Teraz jestem najważniejszą tu osobą, nikt mi się nie sprzeciwi. Kiedy mnie wychowywano widziałem wiele kradzieży, pobić, morderstw. Dla mafii byłem dzieciakiem z zimną krwią i bez serca. Teraz jestem bezlitosny, nikogo nie oszczędzam.-powiedział i spojrzał na mnie. To był dla mnie szok. Jako małe dziecko przeżył tak wiele. Znam już jego historię, ale skąd ja tu jestem?
-Pewnie zastanawiasz się teraz dlaczego tu jesteś. Odpowiedź jest prosta. Mam wszystko czego chcę, a jeśli ktoś dotknię tego co jest moje...już więcej nie będzie miał okazji.-powiedział bez uczuć i spojrzał na mnie. Czy to zabolało? Tak. Więc jestem tylko jego zabawką? Rzeczą która może się znudzić? Widziałam, że zabija, ale kiedy o tym mówi bez żadnego zainteresowania sprawia to, że boję się go...
-Przepraszam. To źle zabrzmiało.-powiedział łagodnie próbując natrafić na mój wzrok, ale ja patrzyłam wszędzie tylko nie na niego...
_________________________________________________________________________
Heej :) i co myślicie ? W tym rozdziale nic się za bardzo nie dzieję, ale obiecuję, że się rozkręci :3
swietny! o boze cudowny *-*
OdpowiedzUsuńnie moge doczekac sie nastepnego!blagam dodaj go szyyyyybko:CCC
Świetny rozdział *-* Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńKocham! <3
OdpowiedzUsuńGenialne! :*
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba ten rozdział z resztą jak całe to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :))
Super, czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńcudowny *.*
OdpowiedzUsuńOmg jest megaaaaa♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJest świetny *-* kocham tooo ♥
OdpowiedzUsuńCudo *.* Błagam pisz następny jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńWow, dopiero znalazłam tego bloga, ale przyznaję, że jest niesamowity *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie i bardzo oryginalne ❤️ Kiedy next?
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba <3 :D <3 :D
OdpowiedzUsuńDawaj nexta *.* :>>
OdpowiedzUsuńGenialny <333
OdpowiedzUsuńHaha ojeej, nawet Żelek sie tu nazywasz ;D moje przezwisko dla ciebie staje sie popularne ;) Świetny i boski! Mam nadzieje że to nie bd tak tragiczne jak poprzednie xD Widać że Justin by ją przepieprzył tak, że przez tydzień by nie ustała. I wgl... wyydaje mi sie że oni mieli wspólną przeszłość....
OdpowiedzUsuń<3 *o*
OdpowiedzUsuńJejku to jest cudowne ♥ Uwielbiam takie blogi, czytałam ich mnóstwo, ale twój jest taki... orginalny, świetnie się zaczyna, idę czytać dalej ♥
OdpowiedzUsuń