*Rose's Pov*
-Przestań !-krzyczałam ze łzami w oczach, kiedy mężczyzna próbował mnie rozebrać.
-Kurwa nie wyrywaj się szmato, bo pożałujesz!-warknął na mnie, a moje ręce przywiązał do łóżka.
-Teraz się trochę zabawimy.-uśmiechnął się i zdarł ze mnie bluzkę.
-Kurwa.-jęknął na widok moich piersi, które teraz była zasłonięte tylko moim stanikiem.
-Proszę, zostaw mnie.-szeptałam dławiąc się łzami. On tylko się zaśmiał i zdjął mi spodenki, kiedy miał zdjąć już mój stanik usłyszeliśmy strzał. Mężczyzna szybko ze mnie wstał i wziął broń.
-Niedługo wrócę kochanie..-uśmiechną się do mnie i wyszedł z pokoju, a ja próbowałam się uwolnić, jednak na marne. Po chwili zaczęłam słyszeć strzały i krzyki wydobywające się z dołu. Nie wiedziałam co robić, byłam przywiązana do tego cholernego łóżka i nie mogłam nic zrobić. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja zamknęłam swoje czerwone od płaczu oczy i czekałam na mój koniec.
-Rose.-usłyszałam znajomy głos. Natychmiast otworzyłam oczy, a przede mną ujrzałam wściekłego Justina.
-Justin.-szepnęłam bezsilnie. On natychmiast do mnie podszedł i rozwiązał po czym zdjął z siebie bluzkę i założył mi ją, gdyż byłam w samej bieliźnie. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
-Shhh już dobrze...już nic ci nie grozi.-szepnął mi do ucha po czym podniósł mnie. Nie chciałam patrzeć na to miejsce, więc nie otwierałam oczu i cały czas byłam wtulona w Justina cicho łkając mocząc mu tym koszulkę. Poczułam jak wsadza mnie do samochodu nie puszczając mnie.
-Jedź szybko.-warknął do kogoś przytulając mnie mocniej do siebie...
*No one Pov*
Kiedy Rose i Justin znajdowali się już w domu, Evil zaniósł ją do swojego pokoju i zawołał Alice, aby się nią zajęła. Evil złapał gościa który chciał ją zgwałcić i ją porwał. Strzelił mu w nogę, chociaż powstrzymywał się od uduszenia go. Ale zranił mu nogę tylko po to, aby teraz go torturować. Nie daruje mu za to co zrobił. Teraz pozna gniew Evila...
Evil wchodząc do pomieszczenia w którym uwielbiał torturować swoje ofiary miał uśmiech na twarzy. Podszedł do przywiązanego do krzesła mężczyznę i wyciągnął nóż.
-Masz coś mi do powiedzenia?-spytał i dźgnął go nożem. On tylko splunął mu w twarz i jęknął. Evil wściekły do białej gorączki, nóż wbił mu w oko. Przerażony mężczyzna poczuł ogromny ból, który zadał mu Evil.
-A teraz?-spytał przez zaciśniętą szczękę, nie mogąc się doczekać kiedy sprawi mu większy ból.
-Wy-wy-wybacz.-powiedział prawie nie słyszalnie, na co Evil złapał za piłę elektryczną i jednym ruchem obciął mu nogę przez co krew zaczęła lać się strumieniami, a mężczyzna zaczął wyć w niebo głosy.
-Nie słyszałem.-uśmiechnął się, a w oczach miał chęć na więcej.
-Prze-cież nie zrobi-łęm jej krzy-wdy.-wyjąkał przerażony, na co Evil złapał za broń i strzelił mu w rękę na co usłyszał jego krzyk. Evil podszedł do niego z uśmiechem i odwiązał go po czym kazał mu opuścić pomieszczenie w ciągu 10 sekund.
-Jak ja mam to zrobić?-spytał obolały i cały we krwi.
-Jeden.-zaczął odliczać Evil na co mężczyzna zaczął się czołgać do wyjścia, a za sobą zostawiał ogromną ilość krwi. W pewnym momencie zatrzymał się i nie miał siły iść dalej, po czym odwrócił się do Evila, który skończył odliczanie i podszedł do niego celując pistoletem.
-Ostanie słowa?-spytał.
-Do zobaczenia w piekle.-jęknął, a po chwili po pomieszczeniu rozległ się huk. Chwilę potem Evil, jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju i skierował się do swojego pokoju, gdzie był jego aniołek. Jednak przed wejściem przypomniał sobie, że jest cały we krwi...
*Rose's Pov*
-Spokojnie.-próbowała mnie uspokoić Alice jednak ja nie mogłam.
-Alice dlaczego mnie porwali?-wyszeptałam roztrzęsiona.
-Bo jesteś Evila.-szepnęła mi do ucha i przytuliła mocniej.
-Czy zrobią to jeszcze raz?-spytałam.
-Nie. Evil ich nie oszczędzi. Pewnie już nie żyją.-powiedziała patrząc się w jakiś punkt, a mnie przeszły nie miłe dreszcze na myśl że Evil kogoś zabija. Nawet jeśli mnie porwali myślę, że nie zasługują na śmierć.
-Gdzie jest Justin?-spytałam.
-Prawdopodobnie torturuje mężczyznę który cię prawie...-nie dokończyła, a ja się wzdrygnęłam na samą myśl o tym. Nagle drzwi od pokoju Justina się otworzyły, a w drzwiach stanął on i podszedł do mnie.
-Rose...jak się czujesz?-spytał z troską i kazał wyjść Alice. Justin przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Jest dobrze.-wysiliłam się na uśmiech i wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam ledwo wyczuwalny zapach krwi, od razu oderwałam się od Justina i spojrzałam na niego.
-Coś się stało?-zmarszczył brwi i złapał w pasie.
-Pachniesz...krwią.-szepnęłam i momentalnie zrobiło mi się nie dobrze, po czym przypomniałam sobie co mówiła mi Alice. "Pewnie już nie żyją".
-Zdaje ci się.-powiedział szybko i wstał po czym podszedł do szafki gdzie stały jego perfumy i popsikał się nimi. Wrócił do mnie i musnął mój policzek.
-A teraz?-spytał, a ja zbliżyłam się do niego i poczułam idealny zapach, który od razu pokochałam. Zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam, a po chwili poczułam rozpalone usta Justina na moich. Po chwili odsunęłam się od niego i otworzyłam oczy, a Justin bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i przysunęłam do niego, kładąc głowę na jego kolanach. Odwzajemnij uśmiech i złapał swoimi rękami moją głowę.
-Zostaniesz ze mną w pokoju.-powiedział stanowczo i palcem przejechał po moi policzku.
-Rano twoje rzeczy będą w tym pokoju.-dodał patrząc mi w oczy.
-Dlaczego?-spytałam niepewnie.
-Bo nie chcę żeby to się powtórzyło.-powiedział z troską w głosie i obawą.
-Nie mogę cię stracić.-wyszeptał cały czas patrząc mi w oczy.-Jesteś dla mnie wszystkim...-zbliżył swoje usta do moich i musnął je po czym zaczął pogłębiać pocałunek. Było mi z nim teraz tak dobrze. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie... Nagle poczułam jak Justin wsuwa swoje ręce pod moją bluzkę podnosząc ją w górę. Przyciągnął mnie do siebie, przez co teraz siedziałam na jego kolanach i otarłam się o jego krocze. Zaczęło brakować nam oddechu. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w swoje oczy. Justin złapał mnie za tyłek i przysunął mnie jeszcze bliżej przez co znowu otarłam się o niego i usłyszałam jego jęk. Swoje ręce wplotłam w jego włosy i głośno oddychając pociągnęłam go lekko za końcówki.
-Kocham cię.-szepnął z niezwykłą czułością.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam nie odrywając wzroku. Teraz byłam pewna, że chciałam żeby ze mną był. Chciałam żeby był w moim życiu. Justin popchnął mnie na łóżko i lekko przygniótł mnie, po czym z pożądaniem wpił się w moje usta. Po chwili polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp, który chciałam mu dać, ale wiedziałam, że wtedy to wszystko zaszłoby za daleko. Delikatnie go od siebie odepchnęłam i usiadłam na krawędzi łóżka.
-Przepraszam.-szepnęłam, a po chwili przed oczami stanął mi mężczyzna, który jeszcze kilak godzin temu próbował mnie zgwałcić. Kilka łez spłynęło mi po policzku, które Justin po chwili wytarł i wtulił mnie w siebie.
-Myślisz o tym co się stało?-spytał cicho, a ja pokiwałam głową.
-Więc przestań i pomyśl o nas.-szepnął mi do ucha, sprawiając tym, że przeszło mnie miłe uczucie.
-O nas?-spytałam niepewnie.
-Tak.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.-Chciałbym nazywać cię panią Bieber.-jękną, a moje policzki stały się czerwone.
-Justin...
-Tak księżniczko?-spytał uśmiechając się, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Justin przejechał swoim nosem po mojej szyi, a ja odpłynęłam.
-Chciałabyś mieć dzieci?-spytał, a moje źrenice się rozszerzyły. Czy on pyta poważnie?
-Pytasz..serio?-wyjąkałam, a Justin z pełną powagą pokiwał głową.
-Nigdy nie myślałam o tym...-szepnęłam z gulą w gardle. Poczułam jak Justin łapie mnie za udo i jedzie coraz wyżej, na co przełknęłam ślinę, a po chwili usłyszałam chichot Justina.
-Rose..widzę jak na ciebie działam.-szepnął uśmiechając się i śmiejąc.
-Zamknij się Bieber.-warknęłam.
-Wiem, że podoba ci się to nazwisko, ale mogę cię zapewnić, że niedługo będzie również twoje.-mrugną do mnie, a ja zrobiłam się czerwona jak pomidor. Szybko położyłam ręce na twarz.
-Aww.-usłyszałam po chwili. Co się ze mną dzieje? Poczułam jak Justin zdejmuje ręce z mojej twarzy i całuje mój czerwony, rozgrzany policzek. Złapał mnie w pasie i mocno przyciągnął na swoje kolana.
-Uwielbiam kiedy jesteś blisko mnie...-szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję...rozpłynęłam się.
____________________________________________________________
Napisałam :D przepraszam, że dodaje tak rzadko, ale naprawdę nie mam czasu, a teraz jeszcze ta wymiana z Włochami ahh... Wcześniej niż pod koniec października nie planuje dodawać rozdziału, ponieważ nie będzie mnie ;/ Mam nadzieję, że poczekacie i mnie nie opuści cie :) Kocham was :* <3 i dziękuję za komentarze ;)