poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 14 Chciałbym nazywać cię panią Bieber.

 

*Rose's Pov*

 

-Przestań !-krzyczałam ze łzami w oczach, kiedy mężczyzna próbował mnie rozebrać.
-Kurwa nie wyrywaj się szmato, bo pożałujesz!-warknął na mnie, a moje ręce przywiązał do łóżka.
-Teraz się trochę zabawimy.-uśmiechnął się i zdarł ze mnie bluzkę.
-Kurwa.-jęknął na widok moich piersi, które teraz była zasłonięte tylko moim stanikiem.
-Proszę, zostaw mnie.-szeptałam dławiąc się łzami. On tylko się zaśmiał i zdjął mi spodenki, kiedy miał zdjąć już mój stanik usłyszeliśmy strzał. Mężczyzna szybko ze mnie wstał i wziął broń.
-Niedługo wrócę kochanie..-uśmiechną się do mnie i wyszedł z pokoju, a ja próbowałam się uwolnić, jednak na marne. Po chwili zaczęłam słyszeć strzały i krzyki wydobywające się z dołu. Nie wiedziałam co robić, byłam przywiązana do tego cholernego łóżka i nie mogłam nic zrobić. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja zamknęłam swoje czerwone od płaczu oczy i czekałam na mój koniec.
-Rose.-usłyszałam znajomy głos. Natychmiast otworzyłam oczy, a przede mną ujrzałam wściekłego Justina.
-Justin.-szepnęłam bezsilnie. On natychmiast do mnie podszedł i rozwiązał po czym zdjął z siebie bluzkę i założył mi ją, gdyż byłam w samej bieliźnie. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
-Shhh już dobrze...już nic ci nie grozi.-szepnął mi do ucha po czym podniósł mnie. Nie chciałam patrzeć na to miejsce, więc nie otwierałam oczu i cały czas byłam wtulona w Justina cicho łkając mocząc mu tym koszulkę. Poczułam jak wsadza mnie do samochodu nie puszczając mnie.
-Jedź szybko.-warknął do kogoś przytulając mnie mocniej do siebie...


*No one Pov*

 

Kiedy Rose i Justin znajdowali się już w domu, Evil zaniósł ją do swojego pokoju i zawołał Alice, aby się nią zajęła. Evil złapał gościa który chciał ją zgwałcić i ją porwał. Strzelił mu w nogę, chociaż powstrzymywał się od uduszenia go. Ale zranił mu nogę tylko po to, aby teraz go torturować. Nie daruje mu za to co zrobił. Teraz pozna gniew Evila...
Evil wchodząc do pomieszczenia w którym uwielbiał torturować swoje ofiary miał uśmiech na twarzy. Podszedł do przywiązanego do krzesła mężczyznę i wyciągnął nóż.
-Masz coś mi do powiedzenia?-spytał i dźgnął go nożem. On tylko splunął mu w twarz i jęknął. Evil wściekły do białej gorączki, nóż wbił mu w oko. Przerażony mężczyzna poczuł ogromny ból, który zadał mu Evil.
-A teraz?-spytał przez zaciśniętą szczękę, nie mogąc się doczekać kiedy sprawi mu większy ból.
-Wy-wy-wybacz.-powiedział prawie nie słyszalnie, na co Evil złapał za piłę elektryczną i jednym ruchem obciął mu nogę przez co krew zaczęła lać się strumieniami, a mężczyzna zaczął wyć w niebo głosy.
-Nie słyszałem.-uśmiechnął się, a w oczach miał chęć na więcej.
-Prze-cież nie zrobi-łęm jej krzy-wdy.-wyjąkał przerażony, na co Evil złapał za broń i strzelił mu w rękę na co usłyszał jego krzyk. Evil podszedł do niego z uśmiechem i odwiązał go po czym kazał mu opuścić pomieszczenie w ciągu 10 sekund.
-Jak ja mam to zrobić?-spytał obolały i cały we krwi.
-Jeden.-zaczął odliczać Evil na co mężczyzna zaczął się czołgać do wyjścia, a za sobą zostawiał ogromną ilość krwi. W pewnym momencie zatrzymał się i nie miał siły iść dalej, po czym odwrócił się do Evila, który skończył odliczanie i podszedł do niego celując pistoletem.
-Ostanie słowa?-spytał.
-Do zobaczenia w piekle.-jęknął, a po chwili po pomieszczeniu rozległ się huk. Chwilę potem Evil, jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju i skierował się do swojego pokoju, gdzie był jego aniołek. Jednak przed wejściem przypomniał sobie, że jest cały we krwi...

*Rose's Pov*

 

-Spokojnie.-próbowała mnie uspokoić Alice jednak ja nie mogłam.
-Alice dlaczego mnie porwali?-wyszeptałam roztrzęsiona.
-Bo jesteś Evila.-szepnęła mi do ucha i przytuliła mocniej.
-Czy zrobią to jeszcze raz?-spytałam.
-Nie. Evil ich nie oszczędzi. Pewnie już nie żyją.-powiedziała patrząc się w jakiś punkt, a mnie przeszły nie miłe dreszcze na myśl że Evil kogoś zabija. Nawet jeśli mnie porwali myślę, że nie zasługują na śmierć.
-Gdzie jest Justin?-spytałam.
-Prawdopodobnie torturuje mężczyznę który cię prawie...-nie dokończyła, a ja się wzdrygnęłam na samą myśl o tym. Nagle drzwi od pokoju Justina się otworzyły, a w drzwiach stanął on i podszedł do mnie.
-Rose...jak się czujesz?-spytał z troską i kazał wyjść Alice. Justin przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Jest dobrze.-wysiliłam się na uśmiech i wtuliłam się w niego. Po chwili poczułam ledwo wyczuwalny zapach krwi, od razu oderwałam się od Justina i spojrzałam na niego.
-Coś się stało?-zmarszczył brwi i złapał w pasie.
-Pachniesz...krwią.-szepnęłam i momentalnie zrobiło mi się nie dobrze, po czym przypomniałam sobie co mówiła mi Alice. "Pewnie już nie żyją".
-Zdaje ci się.-powiedział szybko i wstał po czym podszedł do szafki gdzie stały jego perfumy i popsikał się nimi. Wrócił do mnie i musnął mój policzek.
-A teraz?-spytał, a ja zbliżyłam się do niego i poczułam idealny zapach, który od razu pokochałam. Zamknęłam oczy i się uśmiechnęłam, a po chwili poczułam rozpalone usta Justina na moich. Po chwili odsunęłam się od niego i otworzyłam oczy, a Justin bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i przysunęłam do niego, kładąc głowę na jego kolanach. Odwzajemnij uśmiech i złapał swoimi rękami moją głowę.
-Zostaniesz ze mną w pokoju.-powiedział stanowczo i palcem przejechał po moi policzku.
-Rano twoje rzeczy będą w tym pokoju.-dodał patrząc mi w oczy.
-Dlaczego?-spytałam niepewnie.
-Bo nie chcę żeby to się powtórzyło.-powiedział z troską w głosie i obawą.
-Nie mogę cię stracić.-wyszeptał cały czas patrząc mi w oczy.-Jesteś dla mnie wszystkim...-zbliżył swoje usta do moich i musnął je po czym zaczął pogłębiać pocałunek. Było mi z nim teraz tak dobrze. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie... Nagle poczułam jak Justin wsuwa swoje ręce pod moją bluzkę podnosząc ją w górę. Przyciągnął mnie do siebie, przez co teraz siedziałam na jego kolanach i otarłam się o jego krocze. Zaczęło brakować nam oddechu. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w swoje oczy. Justin złapał mnie za tyłek i przysunął mnie jeszcze bliżej przez co znowu otarłam się o niego i usłyszałam jego jęk. Swoje ręce wplotłam w jego włosy i głośno oddychając pociągnęłam go lekko za końcówki.
-Kocham cię.-szepnął z niezwykłą czułością.
-Ja ciebie też.-odszepnęłam nie odrywając wzroku. Teraz byłam pewna, że chciałam żeby ze mną był. Chciałam żeby był w moim życiu. Justin popchnął mnie na łóżko i lekko przygniótł mnie, po czym z pożądaniem wpił się w moje usta. Po chwili polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp, który chciałam mu dać, ale wiedziałam, że wtedy to wszystko zaszłoby za daleko. Delikatnie go od siebie odepchnęłam i usiadłam na krawędzi łóżka.
-Przepraszam.-szepnęłam, a po chwili przed oczami stanął mi mężczyzna, który jeszcze kilak godzin temu próbował mnie zgwałcić. Kilka łez spłynęło mi po policzku, które Justin po chwili wytarł i wtulił mnie w siebie.
-Myślisz o tym co się stało?-spytał cicho, a ja pokiwałam głową.
-Więc przestań i pomyśl o nas.-szepnął mi do ucha, sprawiając tym, że przeszło mnie miłe uczucie.
-O nas?-spytałam niepewnie.
-Tak.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.-Chciałbym nazywać cię panią Bieber.-jękną, a moje policzki stały się czerwone.
-Justin...
-Tak księżniczko?-spytał uśmiechając się, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Justin przejechał swoim nosem po mojej szyi, a ja odpłynęłam.
-Chciałabyś mieć dzieci?-spytał, a moje źrenice się rozszerzyły. Czy on pyta poważnie?
-Pytasz..serio?-wyjąkałam, a Justin z pełną powagą pokiwał głową.
-Nigdy nie myślałam o tym...-szepnęłam z gulą w gardle. Poczułam jak Justin łapie mnie za udo i jedzie coraz wyżej, na co przełknęłam ślinę, a po chwili usłyszałam chichot Justina.
-Rose..widzę jak na ciebie działam.-szepnął uśmiechając się i śmiejąc.
-Zamknij się Bieber.-warknęłam.
-Wiem, że podoba ci się to nazwisko, ale mogę cię zapewnić, że niedługo będzie również twoje.-mrugną do mnie, a ja zrobiłam się czerwona jak pomidor. Szybko położyłam ręce na twarz.
-Aww.-usłyszałam po chwili. Co się ze mną dzieje? Poczułam jak Justin zdejmuje ręce z mojej twarzy i całuje mój czerwony, rozgrzany policzek. Złapał mnie w pasie i mocno przyciągnął na swoje kolana.
-Uwielbiam kiedy jesteś blisko mnie...-szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję...rozpłynęłam się.

____________________________________________________________

Napisałam :D przepraszam, że dodaje tak rzadko, ale naprawdę nie mam czasu, a teraz jeszcze ta wymiana z Włochami ahh... Wcześniej niż pod koniec października nie planuje dodawać rozdziału, ponieważ nie będzie mnie ;/ Mam nadzieję, że poczekacie i mnie nie opuści cie :) Kocham was :* <3 i dziękuję za komentarze ;)

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 13 Po chwili przed oczami widziałam tylko ciemność.

 

*Rose's Pov*

 

-Tak.-szepnęłam cicho nie patrząc na niego. Nie wiem czemu tak nagle zaczęłam się go bać. Po prostu nie umiem tego wytłumaczyć.
-Rose..co zrobiłem źle?-spytał głosem przepełnionym smutkiem.
-Justin...nic nie zrobiłeś..jesteś cudowny..-powiedziałam patrząc mu w oczy.-My chyba nie jesteśmy dla siebie przeznaczeni.-powiedziałam cicho.
-Nie mów tak..kocham cię.-zaczęłam kręcić przecząco głową.
-Nie możesz mnie kochać.
-Kurwa Rose. Nie mów czegoś takiego!-uniósł się.-Ja cię kurwa kocham i nic nie możesz z tym zrobić! Będę o ciebie walczył choćby nie wiem co!-wrzasnął na mnie.
-Justin...znamy się krótko..
-Nie Rose..my się znamy od kilku lat.-powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Jak to?
-Byliśmy dziećmi kiedy się poznaliśmy...-uśmiechnął się smutno.-Już wtedy twoi rodzice mnie nienawidzili.-powiedział, a mnie zamurowało.-Nie pozwalali się nam widywać..a kiedy skończyłaś 15 lat..wiedziałem, że byłem w tobie zakochany.-szepnął spuszczając głowę.
-Justin.-mój głos zadrżał.-Powiedz mi więcej.-poprosiłam podchodząc do niego i łapiąc za rękę.
-Robiłem wtedy wszystko, aby móc się z tobą spotkać..jednak twoi rodzice mi zabraniali, aż...-przerwał, a jego mięśnie się napięły.
-Aż co?-spytałam marszcząc brwi.
-To nie jest ważne.-powiedział i przytulił mnie po czym pocałował w czubek głowy.
-Skoro to nie jest takie ważne powiedz.
-Rose...-jęknął.-Przestań się dopytywać...-powiedział niezadowolony i potarł swoje czoło. Obróciłam się do niego tyłem, a ręce skrzyżowałam na piersiach.
-Ohh to takie dojrzałe.-powiedział zirytowany.
-Justin dlaczego niczego mi nie mówisz?-spytałam odwracając się do niego ze smutnymi oczami.
-Znienawidziłabyś mnie.-szepnął i zacisnął szczękę.
-A może nie?! Skąd wiesz skoro mi nie chcesz powiedzieć?!-krzyknęłam.
-Zgoda!-wrzasnął.-Chcesz prawdy?! Twoi rodzice zginęli przeze mnie!-krzyknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nie mogłam w to uwierzyć. Po prostu nie mogłam, po chwili łzy zaczęły spływać mi strumieniami. Szybko wybiegłam z pokoju i zaczęłam szukać Justina. Znalazłam go siedzącego w swoim biurze na fotelu z głową w rękach. Powoli do niego podeszłam, a on podniósł głowę. Jego oczy były smutne, a jednocześnie wściekłe. Justin jednym duchem posadził mnie na swoich kolanach i mnie przytulił.
-Nie chciałem żeby wtedy zginęli Rose..nic nie mogłem zrobić.-szepnął, a swoją twarz umieścił na moim ramieniu. Delikatnie pogłaskałam go po plecach.
-Oni nie chcieli żebyś była ze mną..zginęli, abyś mogła uciec...-wychrypiał po czym spojrzał mi w oczy.
-Proszę..nie nienawidź mnie..-wtuliłam się w niego.
-Nie nienawidzę cię Justin...nie mogłabym.-szepnęłam nadal płacząc.-Opowiedz mi o tym..-szepnęłam bardzo cicho.
-Ścigałem twoich rodziców, bo chcieli ciebie wywieźć..chcieli mi cię zabrać...kiedy wjechali w ślepą uliczkę...uderzyli w nią z ogromną siłą..myślałem wtedy, że to już koniec..że już nigdy bym cię nie zobaczył...ale kiedy wyszedłem z samochodu zobaczyłem cię..leżałaś na ulicy poobijana..kazali ci wcześniej wyskoczyć z samochodu..byłaś nie przytomna, więc szybko zawiozłem cię do szpitala. Chciałem się tobą zaopiekować jednak złapali mnie..-powiedział i złapał moją rękę. Łzy nie przestawały spływać mi po policzkach. Justin otarł mi je i przytulił do swojego torsu.
-Shh..-próbował mnie uspokoić delikatnie kołysząc się ze mną i pocierając ręką moje plecy. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale po pewnym czasie zasnęłam...

*No One Pov*

 

Justin nie powiedział jej jednak wszystkiego..najważniejszego. Kupił ją od jej ojca, kiedy upił go. Rose nie miała świadomości, że została sprzedana za 55 milionów dolarów przez własnego ojca w ręce najniebezpieczniejszej osoby w mafii. Jej rodzice próbowali ją tylko przed nim chronić. Nie chcieli, aby ich córka miała cokolwiek wspólnego z mafią. Jednak czy to była wina Justina? Przecież  sam nie wybrał sobie takiego życia i czy przez to nie mógł być z jedyną osobą którą kocha? Justin kiedy jego księżniczka zasnęła zaniósł ją do swojego łóżka i położył się obok niej. Nie mógł przestać na nią patrzeć. Dla niego Rose była najpiękniejszą istotą na ziemi i chciał, aby miała wszystko co najlepsze. Po chwili telefon Justina zaczął dzwonić, więc z niechęcią go odebrał, gdyż chciał zostać ze swoim aniołkiem.
-Zadanie wykonane. Nie żyją.-po drugiej stronie Evil usłyszał męski głos przez, który natychmiast się uśmiechnął.
-Jeszcze dzisiaj pieniądze zostaną przelane na twoje konto.-powiedział szorstkim głosem i się rozłączył, kładąc się z powrotem obok Rose...

*Rose's Pov*

 12 lipca 2014 rok

Powoli otworzyłam swoje jeszcze zaspane oczy i poczułam jak ktoś mocno mnie trzyma w talii. Spojrzałam w bok i ujrzałam cicho chrapiącego Justina. Zachichotałam i wyrwałam się z jego uścisku po czym delikatnie musnęłam jego usta, sprawiając tym, że poczułam jak łapie mnie i przyciąga do swojego ciała. Po chwili odsunęłam się do niego.
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dzień dobry księżniczko.-odwzajemnił uśmiech i musnął moje usta jeszcze raz. Ja powoli wstałam i zaczęłam kierować do wyjścia.
-Dokąd idziesz?-spytał zaskoczony.
-Przebrać się.-uśmiechnęłam się i wyszłam. Poszłam do swojego pokoju po czym zrobiłam poranną toaletę, wykąpałam się i ubrałam. Kiedy miałam wyjść z łazienki usłyszałam jak ktoś wpada do mojego pokoju, a hałas jaki słyszałam przerażał mnie. Zaczęłam panicznie rozglądać się gdzie mogłabym się schować. Jednak kiedy chciałam się schować ktoś złapał mnie i zakrył usta szmatą. Zaczęłam się wyrywać, ale na marne. Po chwili przed oczami widziałam tylko ciemność. Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale wiedziałam, że to nie skończy się dobrze...

***

Obudziłam się w małym ciemnym pomieszczeniu na starym materacu. Powoli się podniosłam i rozejrzałam. Moją uwagę zwróciły drzwi, które po chwili się otworzyły.
-Ooo widzę, że nasz śpioch się obudził.-zaśmiał się wrednie i podszedł do mnie po czym silnie złapał za rękę i zaczął mnie ciągnąć.
-Gdzie jestem? Co tu robię?-spytałam z paniką.
-Zaraz wszystkiego się dowiesz.-uśmiechnął się nie miło po czym popchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia.
-Witaj kochanie.-uśmiechnął się jakiś mężczyzna.
-Kim jesteś?-spytałam niepewnie.
-Można powiedzieć, że starym przyjacielem Evila.-uśmiechnął się ironicznie i podszedł do mnie.
-Kurwa jesteś cholernie seksowna. Nic dziwnego, że trzyma cię pod kluczem.-podszedł jeszcze bliżej i złapał w pasie, uśmiechając się.
-W łóżku zapewne jesteś bardzo dobra.-szepnął mi do ucha, a mnie przeszły nie miłe deszcze. Teraz tak bardzo chciałam żeby był tu Justin...

*No One Pov*

 

Ludzie, którzy porwali Rose popełnili ogromny błąd. Evil jeszcze nigdy nie był tak wściekły i nie pragnął zabić. Nie mógł zrozumieć jakim cudem udało im się wejść na jego teren i zabrać mu jego własność. Jeszcze nikt nie ośmielił się tego zrobić. Evil mógł zapewnić to, że jeśli ich znajdzie śmierć będzie długa i bolesna...

__________________________________________________

Hej wam :) Trochę nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam weny, a ten rozdział uważam, że nie należy do najlepszych ;/ Jeśli chcecie podsuńcie mi jakiś pomysł :*